Nie chcę do przedszkola!
Dzieci, które poszły do przedszkola we wrześniu, powinny już mieć za sobą etap adaptacji – co oznacza, że płacz przy rozstaniach może się pojawiać raczej sporadycznie. Jeśli w przypadku twojego dziecka jest inaczej, dowiedz się, co może być tego przyczyną i w jaki sposób pomóc maluchowi.
Dramat każdego poranka
Gdy dziecko nie chce chodzić do przedszkola, stanowi to problem dla całej rodziny. Oczywiście każda mama chciałaby, aby jej pociecha wybiegała do kolegów i koleżanek, z radością opowiadała o spędzonym w przedszkole dniu czy chętnie pokazywała swoje prace. Gdy zamiast radości jest rozpacz, trzymanie się płaszcza i przepraszanie — serce się kraje, a w głowie pojawia się niepokój. Bo właściwie co dzieje się w przedszkolu, że moja pociecha tak bardzo nie chce do niego uczęszczać? Jak się okazuje, przyczyny mogą być inne, niż zwykle sądzimy.
Brak odpowiedniej ilości snu
Gdy dziecko zasypia o godzinie dwudziestej, o szóstej budzi się pełne energii i sił. Jednak w wielu domach wygląda to inaczej – tak, jak u Kamili, mamy 3‑letniej Zuzi. — Zuzia nigdy nie chodziła spać tak, jak inne dzieci – wspomina pani Kamila. — Uwielbiała siedzieć z nami do późnych godzin nocnych. Rano wstawała później, ale dopóki byłam na wychowawczym, w ogóle mi to nie przeszkadzało. Problem zaczął się, gdy ja wróciłam do pracy, a Zuzia zaczęła chodzić do przedszkola. Płacz, histeria, niechęć do przedszkola. Długo trwało, zanim zorientowałam się, że nie chodzi o samo przedszkole, ale o to, że jakiekolwiek miejsce rano będzie nie do zniesienia.
Brzmi znajomo? Jeśli tak, trzeba to zmienić. Przede wszystkim, warto „przetrzymać” dziecko i nie dopuścić do tego, by miewało drzemki w dzień. To nakręcanie błędnego koła – drzemka, późniejsze zasypianie, bunt przy wstawaniu, płacz, zmęczenie, drzemka… Jeśli dziecko mimo to nie chce położyć się spać o godzinie 20, trzeba je do tego przekonać. Śpicie razem? Więc niech ktoś położy się z malcem. Gdy zasypia u siebie – należy wprowadzić wieczorne rytuały, które będą zaczynać się już o godz. 19. Jest duża szansa, że następnego dnia dziecko szybko nas pożegna i pobiegnie do kolegów.
Spóźnienia rodziców
Czasem, pełni najlepszych chęci, mówimy – „przyjdę po ciebie po obiadku”. A potem okazuje się, że nasza praca się przedłużyła i po dziecko zjawiliśmy się później. Niestety, maluchy bardzo dobrze pamiętają takie wydarzenia. Rozwiązaniem może być specjalny zegar – taki, który w godzinach przyjścia mamy lub taty będzie wskazywał np. na misia (dla ułatwienia, można pozbawić zwykły zegar wskazówki minutowej i powiedzieć malcowi, że kiedy wskazówka będzie już na misiu, wtedy mama i tata przyjdą). Oczywiście, konieczna jest tutaj też nasza punktualność.
Problem z nawiązywaniem relacji
Jeśli dziecko nie będzie umiało nawiązać kontaktu z pozostałymi maluchami, szybko poczuje się na uboczu. Paradoksalnie, im dłużej będzie trwała ta sytuacja, tym trudniej będzie dziecku „wejść” w relacje. W takim przypadku należy przede wszystkim porozmawiać z wychowawcą. Spytać, jak zachowuje się malec, kiedy wychodzimy — czy płacz szybko ustaje, a dziecko zaczyna bawić się z innymi, czy raczej siedzi samo przy stoliku? Jeśli jest to druga opcja — trzeba poprosić przedszkolankę, by zwróciła wyjątkową uwagę na malca i angażowała zabawy, które pozwolą mu stworzyć więź z resztą dzieci.
Zmiany poza przedszkolem
Dla wielu rodziców może być to zaskoczeniem, ale na niechęć uczęszczania do przedszkola może być spowodowana wyjazdem służbowym taty. Nagle pojawiają się łzy, rozpacz i znajome: „nie chcę do przedszkola!”. Dlaczego tak jest? Każda poważna zmiana – narodziny rodzeństwa, przeprowadzka, wyjazd taty, może zaburzać stabilność świata w oczach malucha. Mówiąc konkretniej – „skoro tata pojechał, to lepiej będę cały czas przy mamie, żeby też nie zniknęła”. Przy każdej zmianie należy zwrócić szczególną uwagę na dziecko – i zapewniać je przy każdej sposobności, że jedna zmiana nie przekłada się na wszystkie aspekty życia.
„Ciocia na mnie krzyczy”
To wyjaśnienie, po którym w każdym rodzicu rodzi się niepokój. Na początek warto wyjaśnić, że nie zawsze nasze rozumienie słowa: „krzyczy” odpowiada sposobowi rozumienia przez dziecko. Świetnie ilustruje to przykład Agnieszki i jej trzyletniego synka Antoniego. – Po którymś z kolejnych doniesień w mediach o przemocy wobec dzieci, postanowiłam poruszyć ten temat ze swoim synem – wspomina Agnieszka. — Pytam go zatem: „Czy ciocia na ciebie krzyczy?” – „Tak!” Przyznaję, wystraszyłam się, ale postanowiłam sprawę wybadać. „A bardzo ciocia krzyczy?” – „Tak, głośno!” W końcu spytałam – „A co ciocia krzyczy, kochanie?” – „Że zupa jest!” Opowieść jak z dowcipu, ale zdałam sobie sprawę, jak inaczej rozumiemy pewne kwestie i jak ostrożnym trzeba być w rzucaniu oskarżeń – kończy Agnieszka.
Jeśli jednak masz podejrzenia, że opieka nad twoim dzieckiem jest nieprawidłowa – porozmawiaj z opiekunkami z przedszkola. Spytaj, jak karane są dzieci na przykład za bicie (odpowiednia forma to postawienia do kąta i późniejszy wymóg przeproszenia). Powiedz wprost, że twoje dziecko mówi, że boi się chodzić do przedszkola, bo pani na nie krzyczy. Jeśli uważasz, że sytuacja jest poważna – niech jest to spotkanie w obecności dyrektora placówki.
Pomoc specjalisty
Warto pamiętać, że jeśli widzimy wyraźne zmiany w zachowaniu malca – jest apatyczne, traci apetyt, w wielkim stopniu boi się rozłąki z rodzicem – nie ma na co czekać, warto skonsultować sprawę z psychologiem dziecięcym i dowiedzieć się, jak można pomóc dziecku.