Rodzice w sejmie u kresu wytrzymałości
Już ponad tydzień trwa protest rodziców dzieci niepełnosprawnych w Sejmie. Emocje, ale i też zmęczenie sięgają zenitu. Rodzice złożyli rządowi propozycję ugody. Jest ona obecnie rozpatrywana przez ministerstwo pracy. Jeżeli uda się porozumieć rodzice jeszcze dzisiaj opuszczą sejmowe korytarze.
- Nie ustąpimy. Od lat żądamy uzawodowienia naszej całodobowej harówki przy chorych dzieciach i wypłaty za nią minimalnej pensji. Domagamy się, aby odciągano od niej składki emerytalne i zdrowotne. Po latach poświęceń, gdy nasze ukochane dzieci umierają, zostajemy bez żadnych świadczeń. Starzy i schorowani. Nędzarze. Znam rodziców, którzy nie wytrzymali. Poszli za swoimi dziećmi …- nie kryje Elżbieta Karasińska okrzyknięta jedną z liderek protestu.
Od desperacji do akcji
Marcowy protest w Sejmie nie jest spontanicznym zrywem rodziców, choć ci podkreślają w rozmowach z mediami, że są apolityczni, okupują Sejm w akcie ostatecznej desperacji. Od lat partia rządząca z premierem rządu na czele obiecuje poprawę losu Rodzin ON (Rodzin Osób Niepełnosprawnych, przyp. red.) Protest, o którym donoszą od tygodnia wszystkie stacje tv, radio, prasa i Internet, jest zaplanowaną akcją, kolejną w ciągu ostatnich trzech lat.
Co roku przyjeżdżamy pod Sejm, aby zaprotestować przeciw uwłaczającym warunkom życiowym, na jakie skazuje nas polski rząd. Już 5 lat temu obecny premier w ciepłych, pełnych empatii słowach wyraził konkretne zobowiązania, które obiecał wdrożyć względem opłakanego losu polskich rodzin, w których wychowywane jest, leczone i utrzymywane niepełnosprawne dziecko. Czasami tych dzieci jest więcej. Obiecywał m.in. uzawodowienie naszej pracy oraz realną do przeżycia podwyżkę świadczeń. Uwierzyliśmy mu wtedy. Wierzyliśmy przez kolejne lata. Obecnie nasza cierpliwość się wyczerpała. Mówimy stanowcze „dość” jego obietnicom bez pokrycia. Nie opuścimy Sejmu, dopóki nie powstanie ustawa wdrażająca nasze postulaty w życie. My chcemy tylko godnej egzystencji dla siebie i naszych chorych dzieci. Doszliśmy do ściany - mówi Karasińska.
“Karmi nas sejmowa stołówka. Karmi nas tak, że w domu nie mam takich dań na święta”
Sejm nowym domem
Elżbieta Karasińska wraz z niepełnosprawną córką Agatą okupują Sejm od pierwszego dnia protestu, a więc od 19 marca. Pośród liderów protestu wymienia się jeszcze Iwonę Hartwich i Henryka Szczepańskiego. Wielu rodziców wykruszyło się już, bo dzieci opadły z sił. Nikt nie chce narażać ich zdrowia. 16-letnia Agata, córka Eli, trwa. Jest bardzo zżyta ze swoją matką, a Ela, pomimo trudów koczowania na sejmowym korytarzu, dokłada starań, aby wykonać przy córce wszystkie niezbędne czynności. Choć warunki są niesprzyjające, dziewczyny radzą sobie najlepiej, jak potrafią. Ela załatwiła nawet dla Agi laptopa do oglądania bajek i filmów. Niestety, nie działa.
- Chyba nikt się spodziewał, że my tak długo wytrzymamy. Ja też nie byłam na to przygotowana. Brakuje nam ubrań na zmianę. Kończą się powoli środki czystości, pampersy. Na szczęście, karmi nas sejmowa stołówka. Karmi nas tak, że w domu nie mam takich dań na święta — wyznaje Elżbieta.
“NFZ refunduje niecałe dwa pampersy na dzień, a za co mamy kupować resztę…”
Kobieta broni się przed coraz częściej padającymi pod jej adresem zarzutami, że naraża chorego dziecko na stres i niewygody. Znosi te obelgi z pokorą. - Zarzucają mi, że córka już tyle dni śpi na podłodze, że obmywam ją wilgotnymi chusteczkami. W takim razie, proszę, przywieźcie mi łóżko dla córki! Właśnie dlatego tu jestem i dlatego tak się potwornie męczymy, aby po powrocie do domu nie płakać z bezsilności, że nie ma za co jej wykarmić, że nie ma za co kupić niezbędne leki, bo rząd wycofuje kolejne refundacje. Że NFZ refunduje niecałe dwa pampersy na dzień, a za co mamy kupować resztę? Niedługo przed marcowym protestem mieliśmy spotkanie z przedstawicielami rządu, gdzie zademonstrowałam, na jak długo wystarcza choremu jeden pampers na dobę i jak wygląda po zużyciu. Posłużyłam się w tym celu wodą z plastykowej butelki. Pampers był ciężki jak kamień. Przelany. Czy to są odpowiednie warunki higieniczne dla chorego dziecka? - wspomina
Pani Elżbieta jest u kresu psychicznej wytrzymałości. Nie kryje ostrych słów pod adresem rządzących, powtarza, że nie ma już nic do stracenia. Ona nie chce wegetować z córką w domu. Zasiłki, które otrzymuje od państwa wystarczają na przeżycie na granicy ubóstwa. Agatka jest ciężko chora od urodzenia. Cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Matka musiała porzucić pracę zawodową, aby się nią zajmować. Ojciec dziewczynki odszedł, gdy była malutka.
- Zdaję sobie sprawę, że nasz zryw jest różnorodnie komentowany. Od Tuska też słyszeliśmy, iż są inne grupy społeczne również potrzebujące pomocy i wsparcia. Nie zaprzeczam. Chętnie przyłączę się z córką do ich protestów. Wiem, jak żyje przeciętna, polska rodzina. Z jakimi problemami się boryka. Jak straszny los zgotowano polskim rencistom i emerytom. Dlatego mówię „dość” i na swoim poletku zrobię wszystko, by poprawić los Rodzin ON. Z Sejmu zniknę tylko wtedy, gdy rząd dotrzyma złożonych obietnic, albo gdy mnie stąd wyniosą siłą.
(J.W)