Chore dziecko w przedszkolu

Chore dziecko w przedszkolu

by -
Początek września to start nie tylko w szkołach, ale i często — w przedszkolach. Dla wielu rodziców oznacza to stres, związany nie tylko z adaptacją po wakacyjnej przerwie, ale również — z jesienią. Bo jesień to infekcje, a infekcje to mnóstwo chorych dzieci… w przedszkolu.

 

Montessori/Pre-School Class Listening to Teacher on Carpet

 

W każdym reg­u­laminie przed­szko­la zna­j­du­je się wyraźny zapis, że do placów­ki należy przyprowadzać wyłącznie dzieci zdrowe. W niek­tórych jest nawet adno­tac­ja, że chore maluchy będą odsyłane do domu. Cały prob­lem pole­ga jed­nak na tym, że w wielu placówkach jest to czys­ta teo­ria.


„A co ja mam zro­bić?”

Rodz­ice przyprowadza­ją chore dzieci do przed­szko­la i nie jest to dla niko­go wielką tajem­nicą. Powo­dem tego jest najczęś­ciej stra­ch przed pójś­ciem na zwol­nie­nie i „krzy­wym” spo­jrze­niem sze­fa — albo nawet poważniejszy­mi kon­sek­wenc­ja­mi. W miejs­cach pra­cy, w których pre­mie przyz­nawane są za obec­ność, pra­cown­i­cy unika­ją też zwol­nień lekars­kich ze względów finan­sowych. Najczęś­ciej jed­nak domin­u­je zwykły stra­ch, o czym mówi Domini­ka, mama 4‑letniego Fabi­ana:

- Mój syn dość częs­to coś łapie, a ja nie mogę poz­wolić sobie na ciągłe zwol­nienia. Oczy­wiś­cie ktoś powie: „Ustal pri­o­ry­te­ty”, słyszę też zarzu­ty, że tylko niepoważni rodz­ice tak robią. Ale ja nie mam wyjś­cia. Wiem, że jeśli będę częs­to na L4, to w końcu szef nie przedłuży mi umowy. Kiedy więc widzę, że Fabi­an kas­zle, to po pros­tu wysyłam go, a innym rodz­i­com, którzy słyszą kaszel, mówię, że to aler­gia. Pewnie się domyśla­ją, widzę to po ich spo­jrzeni­ach. Trud­no, nie mam wyjś­cia – pod­kreśla Domini­ka.

Na takie stanowisko oburza się ogrom­na część rodz­iców, między inny­mi Tomasz, tata 3‑letniej Magdy:

- Dla mnie to jest po pros­tu niepoważne. Każdy z nas się czegoś boi, przez żad­nego sze­fa zwol­nie­nie chorobowe nie jest mile widziane. Ale nie prze­sadza­jmy, w więk­szoś­ci rodzin rodz­iców jest dwo­je, mogą zamieni­ać się zwol­nieni­a­mi. Poza tym częs­to jest jakaś cio­cia, bab­cia. Jeśli nie – moż­na poszukać opiekun­ki, która będzie przy­chodz­iła tylko na okres choro­by, miesięcznie wychodzą grosze. Ale nie, lep­iej wysłać do przed­szko­la chore dziecko. Szcz­erze? Szlag mnie trafia, kiedy widzę, że na moją led­wo co wykurowaną córkę kas­zle jak­iś inny maluch — odpowia­da wzbur­zony Tomasz.

To tylko katar!
Rodz­ice kłócą się nie tylko o to, czy choro­ba dziec­ka to wystar­cza­jące „uspraw­iedli­wie­nie” dla L4, ale także o rodzaj i nasile­nie choro­by, która powin­na oblig­ować rodz­iców do zabra­nia dziec­ka z placów­ki.

- Rozu­miem lęki niek­tórych rodz­iców, ale na Boga, nie prze­sadza­jmy. Gdy­bym z każdym katarkiem mojej cór­ki miała latać na zwol­nie­nie, to właś­ci­wie w ogóle bym nie pra­cow­ała. Połowa dzieci w przed­szkolu jest zakatar­zonych, trud­no, tak łapią odporność. Jeśli ktoś nie może się z tym pogodz­ić, to powinien opiekować się sam dzieck­iem w domu albo wziąć nian­ię. Ot, tyle w tema­cie – pod­kreśla Doro­ta, mama Piotru­sia.

Nieste­ty, rodz­ice zapom­i­na­ją, że to, co dla jed­nego dziec­ka jest zdrowym budowaniem odpornoś­ci, dla jego kole­gi może być powo­dem poważnych prob­lemów ze zdrowiem. Nie w każdym przy­pad­ku bowiem „zwykły katarek” nie doprowadza do żad­nych powikłań, o czym mówi wspom­ni­any już Tomasz:

- U mojej cór­ki nigdy nie kończy się na katarku. Kiedy jest katar, to zaraz jest kaszel, a potem anty­bio­ty­ki, całość trwa dobre 3–4 tygod­nie i kosz­tu­je mnóst­wo kasy. Dlat­ego den­er­wu­je mnie to głupie gadanie o odpornoś­ci. W reg­u­laminie jest wyraźny zapis, że przyprowadza się zdrowe dzieci. Dru­ga sprawa, że same przed­szkolan­ki mają to gdzieś. Ostat­nio zauważyłem w szat­ni, że na półce jed­nego z dzieci stoi syrop prze­ci­wkas­zlowy i prze­ci­w­gorączkowy. Raczej nie stał tam dla ozdo­by. I jak te dzieci mają być zdrowe? — pyta ojciec Magdy.

Zdaniem przed­szkolanek
Tem­at przyprowadza­nia chorych dzieci do przed­szko­la kieru­je dużą uwagę na same przed­szkolan­ki, które to jako pier­wsze powin­ny stanow­c­zo reagować na przestrze­ganie reg­u­laminu. Dlaczego zatem… nie reagu­ją?

- Oczy­wiś­cie, łat­wo powiedzieć: „To pani jest od tego”. Ale co ja mam zro­bić, kiedy przy­chodzi do mnie mat­ka i praw­ie ze łza­mi w oczach mówi, że nie ma wyjś­cia, bo straci pracę? Że szef już jej to zapowiedzi­ał, cho­ci­aż nie ma do tego prawa? Mam powiedzieć – nie obchodzi mnie to, pani Mar­to, proszę zabrać stąd to dziecko? Biorę syrop i przymykam oczy, licząc na to, że jed­nak choro­ba nie jest jakaś bard­zo zaraźli­wa. Słysza­łam już jed­nak bard­zo krzy­wdzące opinie, że przed­szkolan­ki spec­jal­nie nie zwraca­ją uwa­gi na chore dzieci, bo dzię­ki temu z cza­sem jest ich mniej w placów­ce i panie mają więk­szy spokój. To przykre i krzy­wdzące oskarże­nia – pod­kreśla Iwona, przed­szkolan­ka z Trójmi­as­ta.

Co możesz zro­bić?
Nieza­leżnie od okolicznoś­ci, w jakich zna­j­du­ją się rodz­ice, chore dzieci powin­ny prze­by­wać w domu, ze względy na bez­pieczeńst­wo swo­je, innych maluchów oraz per­son­elu. Co moż­na zro­bić, gdy tak się nie dzieje?

Przede wszys­tkim, warto poroz­maw­iać z rodzi­ca­mi. Nie wzdy­chać pod nosem i nie robić min przy osten­ta­cyjnym mil­cze­niu, ale spy­tać wprost – „Przepraszam, zda­je się, że Pani cór­ka jest przez­iębiona. Nie chcę być niegrzecz­na, ale chore dzieci powin­ny zostać w domu”. Nie bój się zwró­cić uwa­gi – nie robisz niczego złego, a zapis na ten tem­at wid­nieje w reg­u­laminie. Pamię­taj też, że w ten sposób chro­nisz swo­je dziecko przed choroba­mi.

Reaguj na to, co widzisz. Jeśli zauważasz sto­ją­cy na półce które­goś z dzieci syrop, to spy­taj przed­szkolan­ki, czy dzieci są chore. Porusz także kwest­ie umieszcza­nia leków w nieod­powied­nim miejs­cu.

Jeśli two­je dzi­ała­nia nie przynoszą rezul­tatu, po pros­tu udaj się do dyrek­to­ra i poproś o bardziej inten­sy­wne reakc­je na przyprowadzanie chorych dzieci do placów­ki – może być to też dodatkowe spotkanie dla rodz­iców, na którym poruszy się ten prob­lem.

Chy­ba, że… uważasz inaczej. Czy waszym zdaniem, dzieci z katarem i „delikat­nym kas­zlem” mogą prze­by­wać w przed­szkolu?

BRAK KOMENTARZY

Dodaj komentarz