W Paryżu dzieci nie grymaszą

W Paryżu dzieci nie grymaszą

"W Paryżu dzieci nie grymaszą"

Czy w Paryżu rodzą się naj­grzeczniejsze dzieci na świecie? A może dokonu­ją tam cud­ów? Może to czary? Nic z tych rzeczy. Amerykańs­ka dzi­en­nikar­ka Pamela Druck­er­man pisze: „Rodz­ice, częs­to postrze­ga­ją budowanie auto­ry­te­tu w kat­e­go­ri­ach dyscy­pliny i kary. Fran­cus­cy rodz­ice rzad­ko o tym wspom­i­na­ją  — mówią raczej o édu­ca­tion. Tak jak sugeru­je znacze­nie tego słowa, chodzi tu o stop­niowe ucze­nie dzieci, jakie zachowanie jest akcep­towalne, a jakie nie.”

Jeśli myśli­cie, że to kole­jny typowy porad­nik, w którym ktoś stara się wprowadz­ić was w poczu­cie winy czy wyrzutów sum­ienia z powodu złego wychowa­nia dzieci, to się zdzi­wicie. “W Paryżu dzieci nie gry­maszą” to pon­ad 300 stron rzetel­nej reporter­ki na tem­at „fran­cuskiej szkoły wychowywa­nia dzieci”. A do tego relac­ja trochę zrezyg­nowanej, momen­ta­mi zmęc­zonej mamy.

Przyz­nam szcz­erze, zan­im dowiedzi­ałam się, że zostanę mamą miałam już w głowie pewne zasady, który­mi będę się kierowała wychowu­jąc dziecko. Cza­sem miałam okazję je przetestować na dzieci­ach zna­jomych czy siostrzeń­cach – skutkowały! Ale Amery­ki nie odkryłam, nie okrzykną mnie też nową „zak­li­naczką dzieci” – okaza­ło się, że Fran­cuzi wymyślili te zasady dawno temu! Wyobraża­cie sobie swo­je dziecko, które po ukończe­niu 3 miesię­cy przesyp­ia całą noc w swoim łóżeczku? Nie? To może spróbu­j­cie wyobraz­ić sobie swo­je 2 let­nie dziecko, które nie „jęczy”, nie doma­ga się upar­cie słody­czy, zja­da na obi­ad wszys­tkie warzy­wa i nie gry­masi przy stole?  Trud­no uwierzyć? A jed­nak jest to możli­we! Jeśli należy­cie do grona rodz­iców, którzy mogą się pochwal­ić dzieć­mi, które są „sage” to znaczy, że blisko wam do Fran­cuzów.

Mimo, że Fran­cuzi dają dzieciom swo­bodę nazy­wa­ją się „surowy­mi rodzi­ca­mi”, ale mają zupełnie coś innego na myśli niż my. To mod­el „cadre”: szty­w­na rama dookoła swo­body.  „Rodz­ice powin­ni uważnie słuchać swoich dzieci i tłu­maczyć im otacza­ją­cy je świat, a ten świat będzie zaw­ier­ał wiele ograniczeń, a dziecko, jako isto­ta racjon­al­na może te ograniczenia pojąć i stosować się do nich” – pisze autor­ka. Uważa­ją, że autono­mia to jed­na z najbardziej pod­sta­wowych potrzeb dziec­ka. Nie „rzu­ca­ją” się na dziecko, gdy tylko zak­wili, nie pod­noszą gło­su nawet, ale są bard­zo stanow­czy. Bard­zo wcześnie angażu­ją dzieci do pomo­cy np. w kuch­ni i od samego początku wychowu­ją je w przeko­na­niu, że wieczór „to czas dla rodz­iców” J Mi się te zasady podoba­ją, podob­nie jak książ­ka. A wy przekon­a­j­cie się sami! Pole­cam!

Pamela Druck­er­manamerykańs­ka dzi­en­nikar­ka, współpra­cow­ała między inny­mi  z „New York Times”, „The Wash­ing­ton Post” – na rynku wydawniczym zade­bi­u­towała w 2007 roku książką „Dlaczego zdradza­my”, który szy­bko stał się świa­towym best­sellerem.

Optymistka, wielbicielka smutnych piosenek. Ekonomistka z trzema fakultetami, która odnalazła siebie pośród dzieci. Przyjechała do wielkiego miasta wcale nie dla kariery, ale dla miłości. Pochłania ją świat Zafóna. Bez reszty zatraciła się w Falconesie, Charlesie Martinie i Noahu Gordonie. Lubi Jodi Picoult i Jespera Juula. Wkrótce zostanie mamą!

PODOBNE ARTYKUŁY

BRAK KOMENTARZY

Dodaj komentarz