Siła kobiet

    by -

    Długo mnie nie było. Dopadła mnie jakaś niemoc. Musi­ałam odpuś­cić. Jed­nak tęs­kno­ta za nieza­wodowym pisaniem była sil­niejsza i oto wracam. Za każdym wpisem kry­je się inspirac­ja, tak było i tym razem. Roz­maw­iałam ostat­nio z koleżanką, która jest w trak­cie przeprowadz­ki. Ponieważ nasze cór­ki są w podob­nym wieku, zda­je­my relac­je, która co już potrafi. I tak J. “wygadała się“ze swo­jej zarad­noś­ci:) poprosiła teś­cia o pomoc — wymi­anę pękniętej des­ki sedes­owej. Ten po długich oględz­i­nach stwierdz­ił, że nowa des­ka nijak się ma do mech­a­niz­mu… i że tego nie da się zamon­tować. I że trze­ba kupić nową armaturę. Moja J. stwierdz­iła, że potrze­bu­je pomyśleć w samot­noś­ci… i zamknęła się w toale­cie. Po chwili wyszła i otrzepu­jąc dłonie powiedzi­ała: udało się! Zamon­towałam! 🙂 Rozu­miem jej radość i deter­mi­nację. Sama pochodzę z rodziny, w której kobi­ety potrafią nie tylko dobrze gotować i piec ale także szyć, robić na dru­tach, szy­dełkować oraz tapetować, fugować, skrę­cać meble, wymieni­ać gni­azd­ka elek­tryczne itd, itd. Wyjątkową zarad­noś­cią wykaza­łam się wiele lat temu pod­czas remon­tu. Chci­ałam tylko odświeżyć mieszkanie. Mal­owanie zaczęłam od kuch­ni. Nieste­ty kiedy ściany poczuły odrobinę wilgo­ci, zaczęła się trage­dia — czyt. odpadał tynk. Rzu­ciłam się w wir poszuki­wań szpachel­ki. Nie ma. Znalazłam łopatkę do skroba­nia lodu w lodów­ce i w ten sposób zdra­pałam to, co powin­nam, potem zagip­sowałam. Z powodu braku papieru ściernego użyłam papierowego pil­nicz­ka do paznok­ci. I tak moje dzieło trzy­ma się do dziś! 🙂 Myślałam, że tylko ja jestem zdol­na do takich wyczynów. Nic bardziej myl­nego. Przyz­na­cie, że jakaś dzi­w­na siła tkwi w kobi­etach. Niby zaję­cia typowo męskie, a tu masz babo placek:) Kobi­ety są coraz bardziej zaradne, face­ci niewieś­cieją. Dom wari­atów. Żału­ję tylko, że dzieci rodz­ić nie mogą. Może wtedy chci­ałabym mieć trójkę, a tak póki co na Polce zaprzes­tanę. Podob­nie jest z matka­mi. Są jak robo­ty wielo­funkcyjne. Śpią po 3 godziny na dobę, pracu­ją, baw­ią się z dzieck­iem, karmią, przewi­ja­ją, robią zakupy przez inter­net, sadzą kwiaty na balkonie, piszą blo­ga… i każdego dnia budzą się z nadzieją: może tej nocy w końcu wyśpię się do bólu. I znów nieprzes­pana noc i…  seria dzi­ałań z automatu. Oby do roczku:) Wierzę, że końcu przyjdzie ten dzień — sen:)

    Pol­cia potrafi pokazać już nosek, oczko i buzie — to zasłu­ga naszej kochanej R.

    4 KOMENTARZE

    1. Dobrze ‚ze ta „niemoc” nie trwala zbyt dlugo,bo ja juz zdazy­lam zatesknic za kole­jnym wpisem Zaradnej,ktora jak sie okazu­je jest Super-Zarad­na Mama,i nie tylko:)
      Poz­draw­iam!

    2. Super!! uwiel­bi­am Two­je pisanie…takie niby oczy­wiste rzeczy, a napisane w sposob jaki zawsze chcialo­by sie czy­tac;-) Niemo­cy znikaj!!!! 😉

    Dodaj komentarz