Mały terrorysta ofiarą bezstresowego wychowania?

Mały terrorysta ofiarą bezstresowego wychowania?

by -
Histeryczne sceny w sklepie, gdy nie chcesz kupić dziecku zabawki? Krzyk w domu, gdy wyłączasz telewizor i każesz iść spać? Brzmi znajomo? Czasem masz wrażenie, że w domu zamiast dziecka mieszka terrorysta, z którym na dodatek nie da się negocjować?

Coraz więcej rodz­iców ma prob­le­my wychowaw­cze ze swoi­mi dzieć­mi. Częs­to obwini­a­ją się za błędy i zas­tanaw­ia­ją nad przy­czyną takiego stanu rzeczy. Prob­le­mom wychowaw­czym z malucha­mi trze­ba jed­nak przyjrzeć się głę­biej.

placzaca dziewczynka

– Rodz­ice kocha­ją swo­je dzieci pon­ad życie. Zro­bili­by dla nich wszys­tko, niczego im nie braku­je zarówno pod wzglę­dem emocjon­al­nym, jak i mate­ri­al­nym. W teorii wszys­tko wyglą­da bajkowo. W prak­tyce jed­nak dom przy­pom­i­na pole bitwy z nies­fornym kilku­latkiem. W rodz­i­cach rośnie frus­trac­ja, że ich wysił­ki, by wychować szczęśli­we dziecko, idą na marne. Mało tego — coraz częś­ciej dosłown­ie nie potrafią z nim wytrzy­mać. To powodu­je poczu­cie winy, że być może są zły­mi rodzi­ca­mi – wyjaś­nia Michał Kędzier­s­ki, psy­cholog dziecię­cy z Mobil­nego Pogo­towia Wychowaw­czego www.pogotowiewychowawcze.pl .

Rodz­ice czu­ją się ster­ro­ry­zowani i bywa­ją zupełnie bezrad­ni. Syn czy cór­ka nie cofną się przed niczym, by dostać to, czego chcą. Sta­ją się agresy­wni, krzy­czą, płaczą, obraża­ją się bez powodu, biją, gryzą, kopią, wyzy­wa­ją. Brz­mi zna­jo­mo?

Prob­lem jest nieste­ty znami­en­ny dla naszych cza­sów, a jego przy­czyn jest wiele. Jed­ną z nich jest mit, jako­by tak zwane „bezstre­sowe wychowanie” było dobrą metodą wychowaw­czą. W dużym uproszcze­niu ten sposób pole­ga na tym, iż od dziec­ka niczego się nie wyma­ga, ani niczego mu się nie zabra­nia. Ma to spowodować brak stre­su w jego życiu i spraw­ić, że będzie szczęśli­we. Dlaczego jest to bzdu­ra?

- Nieste­ty skutek raczej będzie odwrot­ny. Wychowanie w taki sposób z dużym praw­dopodobieńst­wem spowodu­je, iż dziecko przy pomo­cy różnych iry­tu­ją­cych metod zacznie doma­gać się tego, na co ma w danej chwili ochotę, a czego dostać nie może. Jest za małe, by zrozu­mieć, że jego zachowanie krzy­wdzi rodz­iców. Widzi tylko proste zależnoś­ci – ter­ro­ryzu­ję i dosta­ję to, czego chcę, więc dalej to robię. Tylko tyle. Zachowanie to jest skuteczne, poniekąd jest prze­jawem inteligencji dziec­ka — tłu­maczy Kędzier­s­ki i zachę­ca, by wczuć się w skórę dziec­ka.

Wyobraź sobie, że masz 5 lat. Pro­sisz mamę o zabawkę, jed­nak jej nie dosta­jesz. Chcesz namówić tatę na chwilę wspól­nej zabawy, jed­nak on nie ma cza­su. Kiedy zaczy­nasz krzy­czeć, nagle okazu­je się, że tata zaczy­na poświę­cać ci uwagę, a mama kupu­je zabawkę. Dzieci szy­bko się uczą i z cza­sem potrafią pod­porząd­kować całą rodz­inę za pomocą krzyku, płaczu czy demolowa­nia mieszka­nia.

Taki maluch zaczy­na czuć się w domu panem i wład­cą, jed­nak dla niego to zbyt duża odpowiedzial­ność, by de fac­to być sze­fem. Zaburza to jego poczu­cie bez­pieczeńst­wa i cała sytu­ac­ja może go najzwycza­jniej prz­eras­tać. Dziecko do praw­idłowego roz­wo­ju potrze­bu­je jas­no wyty­c­zonych granic. Reguły wprowad­zone przez rodz­iców są swoistą ramą, punk­tem wyjś­cia do zrozu­mienia, jak funkcjonu­je świat. Bez nich może czuć się po pros­tu zagu­bione – wyjaś­nia ekspert.

Prob­lem będzie nie tylko w domu. Z cza­sem dziecko pójdzie do przed­szko­la czy szkoły. Tam jed­nak
nikt nie będzie speł­ni­ał jego wszys­t­kich zach­cianek. Przyzwycza­jone do tego, że w domu dosta­je to, czego chce, w nowej rzeczy­wis­toś­ci nie tylko będzie zagu­bione, ale także odtrą­cone przez rówieśników. Co więcej, nawet nie zrozu­mie, dlaczego tak się dzieje. Z cza­sem frus­trac­ja będzie rosła, a stąd tylko krok do agresji.

Bezstre­sowe wychowanie to tylko jeden przykład z długiej listy najczęst­szych błędów popeł­ni­anych przez współczes­nych rodz­iców. Trze­ba jed­nak jas­no powiedzieć, że to nie jedy­na pomył­ka. Nier­az rodz­ice, którzy jas­no ustalili zasady, także nie radzą sobie ze swoi­mi dzieć­mi. Czy moż­na nauczyć się, jak wychowywać dzieci w sposób poprawny? Czy ist­nieje w ogóle coś takiego jak właś­ci­we wychowanie? Tak!

Psy­cholo­gia przez wiele lat swo­jego ist­nienia zdążyła opra­cow­ać skuteczne metody mające pomóc w radze­niu sobie z mały­mi urwisa­mi. Wystar­czy się ich nauczyć. — Najskuteczniejsza w przy­pad­ku „rozra­bi­a­ją­cych”, nieposłusznych dzieci jest psy­cholo­gia behaw­io­ral­na. Jest to bard­zo konkret­na dziedz­i­na wiedzy, mówią­ca dokład­nie jak zachować się w danej sytu­acji. Jej pod­stawą są proste prawa uczenia się. Bard­zo ważne jest tutaj nagradzanie dobrych zachowań dziec­ka i karanie tych niepożą­danych. Abso­lut­nie każdy może się tego nauczyć z pomocą spec­jal­isty i stosować z sukce­sem. Jedynym warunk­iem jest kon­sek­wenc­ja w dzi­ała­niu. Nie chodzi tu oczy­wiś­cie o bicie dziec­ka bądź wprowadze­nie w domu pruskiego dry­lu. Abso­lut­nie nie jest tu celem unieszczęśli­wian­ie dziec­ka, ale dzi­ałanie dla jego dobra – wyjaś­nia Michał Kędzier­s­ki.

Jak zatem moż­na się nauczyć właś­ci­wego postępowa­nia z nies­forną pociechą? – Niek­tórzy rodz­ice uda­ją się po pomoc do psy­chologów. Jed­nakże godzin­na ses­ja to za mało, by kom­plek­sowo rozwiązać prob­lem. Poza tym rodz­ice nier­az pomi­ja­ją ich zdaniem nieis­totne szczegóły, które mogą się okazać kluczem do rozwiąza­nia prob­lemów wychowaw­czych z dzieć­mi. Dlat­ego też coraz częś­ciej orga­ni­zowane są warsz­taty dla rodz­iców. Warto też sko­rzys­tać z pomo­cy Pogo­towia Wychowaw­czego. Wtedy psy­cholog przy­jeżdża do domu danej rodziny, w ciągu trwa­jącego zazwyczaj tydzień szkole­nia, obser­wu­je, a następ­nie pod­powia­da rodz­i­com, jak postępować z maluchem dla dobra całej rodziny – wyjaś­nia psy­cholog.

Autorem tek­stu jest Michał Kędzier­s­ki – psy­cholog dziecię­cy, ukończył Psy­chologię Stosowaną na Uni­w­er­syte­cie Jagiel­lońskim w Krakowie. Od początku 2015 roku prowadzi szkole­nia na tem­at radzenia sobie z nies­forny­mi  dzieć­mi – Pogo­towie Wychowaw­cze.

BRAK KOMENTARZY

Dodaj komentarz