Nela już nie mała reporterka
Spotkałyśmy się jednym z warszawskich parków, zanim wprowadzono nakaz noszenia maseczek w przestrzeni publicznej. Nela nie przypomina małej dziewczynki, którą pamiętam ze zdjęć w jej pierwszych książkach, czy programach telewizyjnych. Zaskakuje dojrzałością i otwartością.
Bardzo dziewczyńska rozmowa — o kujonach, koronawirusie i oczywiście podróżach — Nela opowiada Poli Glince — najmłodszej dziennikarce naszego portalu.
Jak poradziłaś sobie w czasie lock down‑u?
Szczerze mówiąc, jak tylko pojawiła się informacja o pandemii w Chinach, przestraszyłam się, ale byłam pewna, że szybo wygaśnie i przede wszystkim, że nie dotrze Polski. Trudno było znieść to, że nie mogłam wychodzić na dwór. Każdą wolną chwilę spędzam na powietrzu, wtedy odzywa się we mnie biolog, który chce odkrywać — dlatego ruszam na poszukiwania żuków, które uwielbiam.
Dzisiaj staram się żyć normalnie. Zachowuję oczywiście wszystkie zalecenia, noszę maseczkę, często dezynfekuję ręce, a po powrocie do domu zawsze je myję. Im więcej ludzi będzie się stosować do tych zasad, tym lepiej. Jestem trochę bardziej ostrożna i jak wszyscy nie mogę zaplanować żadnej podróży.
Czy denerwuje cię brak planów?
Lubię planować, jestem bardzo zorganizowana. Jeszcze mi to nie przeszkadza, traktuję to jako coś przejściowego. Cieszę się tym, co mam w Polsce. Wakacje spędziłam na działce poza miastem. Dużo się uczyłam i odkrywałam, złapałam na przykład młodego zaskrońca. Zmierzyłam go, poobserwowałam, zrobiłam notatki, a potem wypuściłam.
A co teraz masz na liście planów podróżniczych?
Na pewno jeszcze raz chciałabym polecieć na Malediwy i ponownie tam zanurkować. Ciągnie mnie do Australii — bo czuję niedosyt po ostatniej podróży. Tym razem odwiedziłaby czerwoną pustynię.
Zaistniałaś w przestrzeni medialnej jako Nela Mała reporterka, czy dzisiaj niemal 16-letniej dziewczynie, to nie przeszkadza?
Mimo iż nie jestem już taka mała, nie przeszkadza mi to. Lubię oglądać stare odcinki, gdy byłam dużo młodsza, dzięki temu przypominam sobie nie tylko jak kiedyś wyglądałam ale również gdzie byłam, jakie emocje temu towarzyszyły. Na co dzień nie myślę, o tym…
Czy popularność jest uciążliwa?
Nie! Bardzo lubię gdy dzieci do mnie podchodzą. Nawet jeśli jestem gdzieś w podróży i ktoś mnie rozpozna — to jest miłe. To nie zdarza się często, wiele osób się wstydzi, a jeśli ktoś zdobywa się na odwagę, to znaczy że mnie zna, czytał moje książki. Zawsze się z tego cieszę.
Jesteś kujonką ?
Lubię się uczyć. Kocham czytać i robić notatki z tego, co przeczytałam, albo słuchać audiobooków lub podcastów i notować. Jestem dosyć pilna. Dzisiaj na przykład jak wrócę po wywiadzie do domu, mam do dokończenia zadanie domowe z biologii. Ale nie siedzę non-stop w książkach.
Pytam, bo mnie często tak nazywają…
Nie przejmuj się, to pewnie dlatego że zazdroszczą. Nie można się tym przejmować. Trzeba być aktywnym na lekcjach, zabierać głos jeśli ma się wiedzę na dany temat. Ważne jest tylko to, co nauczyciele o tobie myślą. To im warto imponować i sprawiać by byli z nasz uczniów zadowoleni.
Czy to prawda, że masz już wybrany kierunek studiów?
Tak, zamierzam studiować biologię morską. Chciałabym też zdobyć wiedzę w dziedzinie weterynarii, może będę w stanie studiować na tych dwóch kierunkach jednocześnie. Mam jeszcze chwilę, by o tym pomyśleć.
Czy jakiś inny przedmiot lubisz tak samo jak biologię?
Język polski. Uwielbiam interpretację tekstów, także tych historycznych.
Czego najbardziej nie lubisz robić?
Nie lubię rano wstawać, szczególnie gdy trzeba iść do szkoły. Zupełnie inaczej jest na wyjeździe. Wiem, że rano czeka mnie kolejna przygoda, odkryję miejsce, w którym jeszcze nie byłam. Zdarza się, że z podekscytowania budzę się w środku nocy. Potem szybko uświadamiam sobie, że muszę się wyspać, a potem znowu się budzę i myślę… Mogę powiedzieć co lubię robić….
Jasne!
Lubię sport, szczególnie gry zespołowe — siatkówkę i koszykówkę. Nurkowanie, ale o tym już chyba wszyscy wiedzą. Jeżdżę konno w stylu westernowym. Wtedy czuję jak łączę się w jedno ze zwierzęciem i współpracujemy razem. Cudnie jest mieć taki kontakt i móc „dogadywać się” z nim.
Twoje największe marzenie?
Wszystko to, czym się, zajmuję, o czym piszę, o czym mówię to moje marzenia i to, co w życiu chcę robić i czego najbardziej pragnę. Poza tym nie mam innych. No… może poza założeniem bazy badawczej na Kostaryce. Na stronie fundacjaneli.pl oficjalnie zapraszam do współpracy naukowców i weterynarzy, przyrodników. To również miejsce gdzie świat dzieci, będzie przenikał się ze światem naukowców.
Źródłem niesamowitej wiedzy dla dzieci są twoje książki, tematem najnowszej jest Australia…
Pojechaliśmy tam, gdy szalały pożary. Spędziliśmy 2 tygodnie na Wyspie Kangura — nazywa się tak, bo żyje tam cała masa kangurów. W nocy prawie nikt się nigdzie nie przemieszcza, bo wszędzie są kangury. Żeby to lepiej zobrazować… Trasę, która przemierzyliśmy w ciągu dnia przez godzinę, w nocy na tą samą trasę potrzebowaliśmy trzech godzin. Kangury Walabie są wszędzie. Samochody, nie robią na nich wrażenia, ani warkot silników, ani dźwięk klaksonów.
Wracając do pożarów, dużo zwierząt, którym udało się przeżyć i nadal pozostawały na terenach po pożarach, potrzebowały natychmiastowej pomocy, nigdzie nie mogły zdobyć pokarmu, bo wszystko strawił ogień. Takie zwierzęta wyłapywaliśmy i informowaliśmy specjalne służby, które przewoziły je do specjalnych placówek, gdzie otrzymywały fachową pomoc. Widziałam wiele spalonych zwierząt, nawet nie chcę o tym opowiadać, na samą myśl jest mi przykro. Myślę, że gdybym była młodsza, ten widok byłby dla mnie niezrozumiały. To była bardzo pouczająca podróż. Nauczyłam się udzielania pomocy zwierzętom, a wszystko co przeżyłam zainspirowało mnie do stworzenia Dnia Pierwszej Pomocy dla Zwierząt Dzikich i Domowych. Ja sama wcześniej niewiele wiedziałam w tym temacie.
Mówisz o swojej Fundacji…
Tak, to najnowsza kampania #usta-pysk, która wystartowała 2 czerwca. Pomyślałam, że skoro 1 czerwca jest dzień dziecka, to drugiego czerwca może być właśnie dzień związany ze zwierzętami. Kampania ma na celu szerzyć wiedzę w zakresie udzielania pierwszej pomocy „małym domowym”: chomikowi, fretce, kotu czy psu… Na stronie fundacji znajdziecie wiele cennych wskazówek. Większość z nas ma jakieś zwierzę, warto wiedzieć jak o nie zadbać i reagować w różnych sytuacjach.
Masz w domu zwierzaki?
Mamy 2 koty — Gracjusz, ma 16 lat i w domu pojawił się chwilę przede mną, żartuję sobie z niego, że jest moim starszym bratem. Mamy też kotkę znalazłam ją z moją siostrą cioteczną podczas wycieczki rowerowej. Maleństwo leżało w krzakach na wale przeciwpowodziowym. Jest jeszcze kot — Architekt i Kotelka (matka Architekta).
Które ze zwierząt lubisz najbardziej?
Lubię koale, ale chyba dużo bardziej kolczatki. Z tyłu przypominają jeże, choć są dużo bardziej masywne, z przodu mają czarne oczka i piękny pyszczek — wyglądają po prostu słodko.
Robisz notatki w trakcie podróży?
Tak, robię notatki na różne tematy: obserwowanych zwierząt, nowych potraw, których miałam okazję spróbować. Przyznam, że czasami są to tak chaotyczne i emocjonalne wpisy, że po powrocie do Polski niektórych z nich nie jestem w stanie rozczytać. Potem czytam jeszcze raz, filtruję to, co zbędne i uzupełniam informacje przygotowując kolejny i kolejny rozdział do nowej książki.
Kto robi zdjęcia do książek?
Różnie, czasami mama, która towarzyszy mi w każdej podróży, czasem korzystam z funkcji samowyzwalacza. Sama znajduję kadr, ustawiam aparat i biegnę w wypatrzone przede mnie miejsce. Bywa też tak, że są to stop klatki z nagrań video. Najbardziej lubię zdjęcia spontaniczne, niepozowane — uważam, że na nich wychodzę najlepiej.
Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na ziemi, wybrałabyś…
Z przyjemnością zostałabym w Polsce, tylko przeniosłabym się gdzieś bliżej lasu. Jeśli nie mogłabym zostać w kraju, wybrałabym Amerykę Południową, to mój ukochany kontynent, szczególnie okolice Amazonki, która nieustannie mnie zachwyca, podobnie jak ryby które w niej pływają. Jestem zafascynowana węgorzami elektrycznymi.
Co zabrałabyś na bezludną wyspę?
Hm, nóż można zrobić z kawałka kamienia lub muszli… więc wybieram sznurek, można z niego wypleść hamak, sieć lub łatwiej coś nim związać, albo na nim zawiesić. A jeśli mówimy o mniej praktycznych rzeczach — to na pewno ptasie mleczko o smaku śmietankowym.