Tego nigdy nie mów dziecku
„A nie mówiłam?!”
Jak tylko osiągamy pewną dojrzałość emocjonalną i umiejętność przewidywania czyichś reakcji, szybko uczymy się mówić: „Nawet nie zaczynaj!” — oczywiście chodzi o niechęć do słuchania słynnego: „A nie mówiłam?”, gdy przytrafi nam się coś nieciekawego.
Na temat sensu tego powiedzenia można dość długo się zastanawiać — właściwie wyklucza ono jakiekolwiek możliwości ryzyka, czyli również… sukcesu. Znowu przenosząc się do życia dorosłego — przecież tak naprawdę każde ryzyko, które podejmujemy, wiąże się z jakimiś ostrzeżeniami. Chcemy zostawić stałą pracę, w której się nie spełniamy i otworzyć własną działalność — zawsze znajdzie się ktoś, kto powie: „No wiesz, ja ci to odradzam. Praca to jednak praca!”. I jeśli się nie uda, to owszem, można w tej sytuacji usłyszeć: „A nie mówiłam?” — co nie oznacza, że czegoś nas to doświadczenie nie nauczyło.
Wracając znowu do świata klocków i dramatów z małym upadkiem — „A nie mówiłam, że przewrócisz się, jeśli będziesz tak skakał?” z pewnością niczego dziecka nie nauczy. Ono już wie, że skakało za wysoko, co nie wyklucza faktu, że znowu spróbuje, by zobaczyć podziw w oczach kolegi.
„Zobacz, jak Zosia pięknie zjadła!
Czyli powiedzenie z cyklu: „Jak kogoś nie tylko nie przekonać, ale jeszcze sprawić, by poczuł się źle”. To kolejny tekst, który jest niepotrzebny i mało pomocny. I gdyby trzyletnie dziecko posiadało już umiejętność ironizowania i dosadnego odpowiadania, zapewne stwierdziłoby: „Świetnie, mamo. Naprawdę, wielkie brawa dla Zosi, jest cudowna. Jednak jej spektakularny sukces wcale nie sprawił, że ja też pokochałem pomidory.” Trzylatek tak nam nie odpowie, ale też go to nie przekonuje, więc zaczyna głośniej protestować.
Warto podkreślić, że porównywanie dzieci w ogóle nie jest dobre. Sami nie lubimy być porównywani (oczywiście w negatywnym dla nas świetle), więc nie ma co liczyć na to, że w przypadku dzieci zadziała to inaczej. Może więc wystarczy: „W porządku, nie chcesz mięsa, ziemniaków ani surówki. W takim razie będziesz musiał poczekać na podwieczorek.”
„Nie popisuj się!”
„Nie popisuj się” jest… okropne. Stawia dziecko w sytuacji chwilowego upokorzenia — zwłaszcza, gdy mówimy tak do starszego już dziecka i to w towarzystwie gości. Intencją rodziców jest oczywiście uspokojenie młodego człowieka, lecz naprawdę warto zrobić to inaczej — na przykład zabrać dziecko „na stronę” i wytłumaczyć mu, że albo zacznie zachowywać się poprawnie, albo będzie musiał pójść do swojego pokoju.
Wytęż pamięć
Warto czasem wrócić na chwile do wspomnieć z dzieciństwa i przypomnieć sobie, które z powiedzeń rodziców były dla nas najbardziej nieprzyjemne i właściwie — dlaczego. Może okazać się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, więc może warto nad sobą trochę popracować.
Niestety ja byłam Mamą, która tak mówiła. Nie zawsze, ale wydawało mi się, wręcz byłam pewna, że jak zwrócę uwagę by nie sypało np. piaskiem to będzie grzeczniejsze itd. Szkoda, że nie było wtedy internetu i takich porad. .:)))