Nauka empatii
To jest trudne, ale nie niemożliwe. Aby nasze dziecko rzeczywiście potrafiło odczytywać czyjeś emocje i być na nie wrażliwym, musimy je wielu rzeczy nauczyć. I – co równie ważne, unikać pewnych błędów. To właśnie od nich warto zacząć.
Oto podstawowe błędy, które popełniamy – pozorne, codzienne sprawy, na które nie zwracamy uwagę, a które nasza pociecha obserwuje i z których wyciąga wnioski. Co więc działa druzgocząco na naukę empatii?
-
Plotkowanie
Większość z nas lubi plotki. Niekoniecznie już nawet te naprawdę ohydne, ale chociażby pikantne, małe ploteczki, którymi umilamy sobie dzień. Nie zawsze jednak zwracamy uwagę na to, że przysłuchuje się im nasze dziecko. A jeśli słyszy: „No tak, zobacz, narzeka na wpadkę, ale tak powiedzmy sobie uczciwie — trzeba było się zabezpieczać. Trochę ma to wszystko na własne życzenie.” Nawet, jeśli to prawda, to nie powinniśmy mówić tego przy kilkulatku. On bardzo szybko dostrzeże fałsz między słowami, które kierujemy do jednej osoby, tym, co mówimy do drugiej. Wniosek jest jeden — empatia to rzecz udawana.
-
Pogarda
Klasyczna sytuacja pod hipermarketem – podchodzi do nas żebrak i prosi o pieniądze/jedzenie. Niektórzy dają, inni mówią: „A idź pan mi stąd, ja też nie mam. Do roboty trzeba iść.” Ci drudzy nie uczą swojego dziecka empatii. Uczą pogardy.
Czy jednak oznacza to, że powinniśmy natychmiast dawać pieniądze każdemu, kto o to prosi? Niekoniecznie — oczywiste jest przecież, że część proszących chce wydać pieniądze na inne cele. Istnieje jednak złoty środek, o którym mówi Emilia, mama 4‑letniego Bartka.
- Pamiętam, że moja mama zawsze mówiła: „Jeśli ktoś prosi mnie o pieniądze, nigdy ich nie daję. Gdy prosi o jedzenie - zawsze. Te słowa utkwiły mi w pamięci na zawsze i nauczyły odróżniania pijaków od głodnych ludzi, tym drugim nie potrafiłabym odmówić, byłoby to dla mnie nieludzkie. I tego samego uczę mojego syna. Kiedy podchodzi do mnie starsza kobieta i mówi o paszteciku „tym najtańszym, ale takim smacznym”, to kupuję bez zastanowienia. Jeśli ktoś prosi o pieniądze, odmawiam.
-
Ignorancja
Jakiś czas temu w Internecie który przedstawiał dwie sytuacje, w których człowiek upada na chodnik w centrum miasta i udaje nieprzytomnego. W jednej jest ubrany w garnitur i pomoc znajduje się natychmiast, w drugiej – ma na sobie „zwyczajne” ubranie, zieloną kurtkę, czarną czapkę. Nie pomaga mu nikt. Wielu obojętnym osobom towarzyszą dzieci. Czego one się uczą? Że człowiek może leżeć na ziemi i można go ominąć. Jeśli kiedykolwiek zdarzyło ci się przejść obok kogoś leżącego, pamiętaj, że i ty jesteś jednym z tych, którzy pochopnie oceniają i nie udzielają pomocy. Oraz, że dziecko bardzo szybko się uczy.
Wracając do protestu pohsyclogf3w wobec szamańskich metod… uważam, że lepiej wspierać nawet niewielką grupę zabiegających o profesjonalizację pohsyclogii i odrzucenie szamańskich metod, niż wrzucić wszystkich do jednego worka i wylać dziecko z kąpielą.Myslac politycznie na pewno masz racje, jesli uda sie wyeliminowac najbardziej szamanskich szamanow, to swiat bedzie lepszy, bo szamani mniej szamanscy robia mniej szkody.Przyznasz chyba jednak, ze punktu widzenia naukowego purysty wyglada to dosyc zabawnie: dwie grupy czarownic ganiaja sie na miotlach i jedna zarzuca drugiej wrozenie z fusow (cytat ze stanowiska PTP), na co druga odpowiada, ze fusy to wspaniale, niezastapione wrecz zrodlo naukowej informacji, podobnie jak wnetrznosci zwierzat i Tarot Trzeba byc chyba Harrym Potterem albo Hermione Grainger zeby sie z tego nie usmiac A jaką metodę badawczą zastosowałeś Ty, Myszaku, kiedy doszedłeś do swoich prawd o pohsyclogii? Jak weryfikujesz prawdziwość stawianych hipotez?Matematycznie. Przeanalizowalem statystyczna poprawnosc szesciu testow psychometrycznych, pozyczonych od kolegi z lokalnego uniwersytetu i doszedlem do wnioskow, ktore opisalem w tej dyskusji, nie po raz pierwszy zreszta; analize powtorzylem zeby sprawdzic, czy to co wiem od lat jest nadal prawda; jest.Na podstawie ogf3lnych wrażeń nie można formułować kategorycznych sądf3w uogf3lniających.Mateuszu, wszyscy robimy to codziennie, bo inaczej sie nie da zyc; przyklad: sprzedawcy uzywanych samochodow czesto oszukuja, bo to w tej dziedzinie latwo zrobic, a zysk jest spory; poniewaz o tym wiemy, uzywane samochody kupujemy baaaaardzo ostroznie. Doswiadczenie wlasne i osob ktore znamy prowadzi do ugogolnienia, ktore ma sens. Tak, byc moze gdzies istnieje uczciwy sprzedawca uzywanych samochodow (albo pohsyclog), ale poniewaz jeszcze takiego nie spotkalem, nie spodziewam sie cudu i traktuje wszystkich przedstawicieli tej profesji z duza doza nieufnosci tak jest dobrze.Głupotą byłoby sądzić, że da się wyeliminować pohsyclogię z naszego życia.Podobna opinie wyglaszano w latach 30-stych na temat eugeniki, rozsadni ludzie probowali wspolpracowac z najmniej szkodliwymi przedstawicielami tej dziedziny wiedzy i po co? Eugeniki juz nie ma Psychologia uprawiana tak, jak to robia dzisiejsi szamani wyeliminuje sie sama. Oczywiscie cos ja zastapi, bo istnieje olbrzymi obszar badan, ktore warto przeprowadzic, ale w zdyscyplinowany i naukowy sposob; byc moze dziedzina, ktora ten obszar przejmie bedzie sie nazywac tak samo, a byc moze inaczej (eugenika skompromitowala sie tak bardzo, ze nawet nazwe trzeba bylo wyrzucic na smietnik) ale dzialac bedzie zupelnie inaczej.Mateuszu, swiat sie zmienia:Rok 1650 głupotą było sądzić, ze piekla nie ma; dzis poglad ten podziela 82% Kanadyjczykow i 93% Francuzow;Rok 1850 głupotą było sądzić, ze kobiety maja rozum, dzis poglad ten podziela wiekszosc populacji naszej planety plci obojga, z wyjatkiem Muzulmanow;Rok 1930 głupotą było sądzić, ze eugenika to oszustwo, dzis poglad ten podziela 94.6% Europejczykow;Rok 1950 głupotą było sądzić, ze pohsyclogia to czary, taka fajna, nowa zabawka: patrzcie, inteligencje mozna zmierzyc (!); dzis pohsyclogii nie ufa 73% Kanadyjczykow.Proces zmiany ma zwykle podobna dynamike:1. Wiekszosc wierzy w jakas bzdure nic sie nie zmienia;2. Wiekszosc nie wierzy juz w bzdure, ale bzdura jest tak wbudowana w tkanke spoleczenstwa, ze wiekszosc nie wierzy w mozliwosc zmiany, albo po prostu zmian nie lubi, wiec nic sie nie zmienia (tu jest obecnie pohsyclogia w Kanadzie, nawet politycy i prawnicy ciesza sie tu wiekszym zaufaniem niz pohsyclogowie);3. Jakies wydarzenie wyzwala lancuch zmian i wszystkie potencjalne zmiany , ktore utknely na poziomie #2 nagle zachodza.Czasami wiadomo, co wyzwolilo zmiane np. w sprawie rownouprawnienia kobiet: I Wojna Swiatowa, a czasami nie da sie tego ustalic; przyklad: Cicha Rewolucja w Quebecu, pewnej niedzieli wiosna 1962 frankofonscy Kanadyjczycy nie przyszli do kosciola, nastepnej tez nie, od tamtej pory nie chodza, z dnia na dzien koscol stracil znaczenie, nie bylo zadnej akcji, nikt sie nie namawial, po prostu ludzie nie przyszli i juz Wiadomo natomiast, ze kazda taka zmiane poprzedza fala powszechnego niezadowolenia z istniejacego stanu rzeczy, piszesz:Ja mam wrażenie, że panuje moda na atakowanie pohsyclogii.Zgadzam sie, tez zauwazylem, a nawet jestem malutka czescia tego zjawiska; niezadowolenie jest wystarczajaco powszechne, zeby cos sie zaczelo zmieniac, probuje wiec ten proces troche popchnac’ publicznie krytykujac widoczne absurdy. Myszak Dobre/Słabe: 1 3