5 podstawowych błędów wychowawczych, jak ich uniknąć?

5 podstawowych błędów wychowawczych, jak ich uniknąć?

by -

Czy wychowanie dziec­ka bez popełnienia jakiegoś błę­du wychowaw­czego jest możli­we? Z pewnoś­cią nie. Co nie zmienia fak­tu, że próbu­jąc to zro­bić, wys­trzegamy się choć częś­ci pomyłek. Im będzie ich mniej, tym więk­sze szanse na to, że nasza pociecha wyrośnie na pewnego siebie, inteligent­nego i szczęśli­wego człowieka.

1.     Stosowanie agresji fizy­cznej

Na szczęś­cie dzieci, jest coraz więcej rodz­iców, którzy stanow­c­zo stwierdza­ją — „nie daję klap­sów”. Na nieszczęś­cie pozostałych, powiedze­nie: „Mnie rodz­ice bili i wyrosłem na porząd­nego człowieka” również ma się całkiem dobrze (jak i idą­ca wraz z tym prak­ty­ka).

Jakakol­wiek agres­ja fizy­cz­na (w tym „nieszkodli­wy” klaps) jest błę­dem wychowaw­czym niepodle­ga­ją­cym dyskusji. Bicie dziec­ka jest słaboś­cią rodz­i­ca, który nie ma innych argu­men­tów i które­mu braku­je siły psy­chicznej oraz dojrza­łoś­ci.

Dziecko, które otrzy­mu­je „razy”, nie uczy się sza­cunku do drugiej oso­by, czu­je się upoko­r­zone i wys­traszone. A jed­nak, wciąż moż­na spotkać się z prawdzi­wy­mi absur­da­mi — czyli karanie biciem… za prze­jawy agresji. Czy dzieje się tak tylko w rodz­i­nach, które powszech­nie uważamy za pato­log­iczne? Nic z tych rzeczy, czego dowo­dem jest przy­padek Mar­ty z Toru­nia, mamy 4‑letniego Antosia.

Kiedy urodz­ił się Antek, byłam zwolen­niczką klap­sów w wyjątkowych okolicznoś­ci­ach 0 na przykład wtedy, kiedy dziecko jest naprawdę wyjątkowo niegrzeczne. Stosowałam taką tech­nikę w prak­tyce, więc zdarza­ło się, że raz na miesiąc czy dwa, kiedy na przykład syn kładł się na chod­niku w ramach protes­tu, dostawał klap­sa. Kiedy Antoś poszedł do przed­szko­la, po paru tygod­ni­ach okaza­ło się, że bije inne dzieci. Pani opiekun­ka próbowała roz­maw­iać z nim przy mnie, tłu­macząc, że nie wol­no bić niko­go, nigdy. Mówiła: „spójrz, ja ciebie nie biję, koledzy cię nie biją, mama cię nie bije — nie wol­no bić!” Na co moje dziecko z głośnym protestem powiedzi­ało: „Wol­no! Mama mnie bije! W pupę!”. Spo­jrze­nie przed­szkolan­ki powiedzi­ało mi wszys­tko — jak moje dziecko ma nauczyć się pod­sta­wowych zasad życia społecznego, sko­ro najbardziej istot­ny przykład jest ich zaprzecze­niem?”

2.     Porówny­wanie

Spójrz, jak Bartek ład­nie je marchewkę, zjedz też!” — komu z nas obce są te i podob­ne „motywac­je”. Fak­tem jest, że wielu rodz­iców sto­su­je porów­na­nia, chcąc zachę­cić dziecko do zro­bi­enia czegoś albo pokaza­nia, że jakieś zachowanie jest pożą­dane. Zapom­i­namy jed­nak o tym, że więk­szość ludzi, także dzieci odbiera porówny­wanie w sposób negaty­wny.

By zrozu­mieć ros­ną­cy bunt dziec­ka wobec takiej „zachę­ty” wystar­czy przed­staw­ić sytu­ację w sposób ana­log­iczny… dla nas samych. Czy moty­wu­je nas, gdy szef mówi: „Pani Katarzy­na, w prze­ci­wieńst­wie do pani, potrafi wywiązać się z raportów w odpowied­nich ter­minie. Jest to zatem możli­we?” Raczej nie. W takiej sytu­acji nabier­amy niechę­ci do sze­fa, do pani Katarzyny i w ogóle czu­je­my się… bez­nadziejnie.

3.     Brak kon­sek­wencji

Poś­piech, roz­targnie­nie, chęć ułatwienia sobie wielu spraw — wszys­tko to spraw­ia, że częs­to bywamy niekon­sek­went­ni wobec swoich dzieci. Przykład poda­je Kami­la z Gdyni, mama 3,5‑letniego Woj­tu­sia.

Podstawowe błędy wychowawcze, jak ich uniknąć?Przyz­na­ję, bycie kon­sek­went­ną jest według mnie wielką sztuką. Odkąd sama zaczęłam zwracać uwagę na pewne nieś­cisłoś­ci w moim zachowa­niu wzglę­dem dziec­ka, odkryłam, ile wysiłku wyma­ga właśnie bycie kon­sek­went­ną. Drob­ny przykład — mój syn doma­ga się rano ciastek, jeszcze przed śni­adaniem w przed­szkolu. Oczy­wiś­cie wolałabym ich nie podawać, bo potem nie zje wartoś­ciowego posiłku. A jed­nak cza­sem, żeby zlik­wid­ować poranne ocią­ganie się i protesty, zgadzam się na jed­ną taką przekąskę. Ostate­cznie kole­jne dni są jeszcze gorsze, bo syn wal­czy tak dłu­go, aż się zgodzę. Pod­czas jed­nej z takich awan­tur obec­na była moja mat­ka. Spy­tała — „czy dajesz mu kiedykol­wiek ciast­ka rano? Bo jeśli tak, wcale mu się nie dzi­wię, że próbu­je je wyegzek­wować. Sama też bym tak postąpiła. Bo sko­ro kiedyś się zgodz­iłaś, to dlaczego nie aku­rat dzisi­aj?” Zrozu­mi­ałam, że sama doprowadzam do takich sytu­acji”.

Żelaz­na kon­sek­wenc­ja pozwala na wye­lim­i­nowanie wielu niepożą­danych zachowań u dziec­ka. Jej stosowanie jest trudne i wyma­ga cier­pli­woś­ci oraz dużej uwa­gi, ale efek­ty są warte włożonego wysiłku — dziecko wie, że czegoś nie może i nie czu­je niezrozu­mienia danej sytu­acji. A co za tym idzie, nie czu­je się pokrzy­wd­zone.

4.     Lekce­waże­nie zda­nia i potrzeb dziec­ka

Oczy­wiś­cie nie chodzi o potrze­by najbardziej pod­sta­wowe, takie jak nakarmie­nie mal­ca czy zapewnie­nie mu bez­pieczeńst­wa. Błę­dem wychowaw­czym pole­ga­ją­cym na lekce­waże­niu potrzeb dziec­ka może być również trak­towanie go poniekąd jak swo­ja włas­ność. „Rób tak, bo ja tak powiedzi­ałam”, „Nie będę z Tobą dysku­tował”, czy znane już dobrze „nie, bo nie!”.

O ile w niek­tórych sytu­ac­jach zupełnie zrozu­mi­ałe jest poiry­towanie rodz­i­ca, gdy dziecko pyta po raz szósty, czy może pobaw­ić się mik­serem, o tyle bard­zo częs­to zdarza się, że tego typu wypowiedzi wynika­ją z przyzwycza­je­nia do ich tworzenia. Uściśla­jąc, dziecko nie słyszy już „bo ja tak powiedzi­ałam” w wyjątkowych okolicznoś­ci­ach, ale codzi­en­nie. I trud­no oczeki­wać, by po kilku lat­ach stało się młodym człowiekiem, który z pewnoś­cią siebie mówi o swoich potrze­bach.

5.     Niewłaś­ci­wa kry­ty­ka

By dziecko było w stanie radz­ić sobie z różnego typu porażka­mi, musi wcześniej nauczyć się przyj­mować kry­tykę — to przykre, ale nieste­ty konieczne doświad­cze­nie. Prob­lem w tym, że nie dla każdego kry­ty­ka oznacza to samo, czego efek­tem są liczne błędy stosowane przez rodz­iców. Jak zatem wyglą­da dobra, czyli kon­struk­cyj­na kry­ty­ka?

Wyjaśnie­nie jest proste — kry­tyku­je­my zachowanie, a nie osobę. Mówiąc wprost, zami­ast „oczy­wiś­cie, byłabym zdzi­wiona, gdy­byś posprzą­tał dobrze swój pokój. Jesteś okrop­nym bała­ganiarzem i jak zwyk­le nie mogę na ciebie liczyć” warto powiedzieć: „Wiem, że się starałeś, ale pokój nie jest posprzą­tany dokład­nie. Pokażę ci, o co chodzi i dokończysz.” Różni­ca jest ogrom­na — zwłaszcza w per­spek­ty­wie wielu takich słów i wielu lat ich pada­nia. By jed­nak kry­tykować kon­struk­ty­wnie, potrze­ba wiele uwa­gi poświę­conej nie tylko dziecku, ale również… samemu sobie i swoim słowom.

Trudne, ale opła­calne
Nie ist­nieją rodz­ice ide­al­ni, błędy popeł­ni­amy wszyscy — zresztą nie tylko w kon­tekś­cie rodzi­cielst­wa. Jed­nak warto zauważyć, że ist­nieją różne kat­e­gorie tych błędów — i nad tymi, które mogą upokarzać dziecko albo spraw­iać, że czu­je się zupełnie ignorowane, zawsze warto pra­cow­ać.

BRAK KOMENTARZY

Dodaj komentarz