Czy można kochać bardziej jedno ze swoich dzieci?

Czy można kochać bardziej jedno ze swoich dzieci?

by -

Tem­at odczuwa­nia więk­szej miłoś­ci albo sym­pa­tii do które­jś ze swoich pociech jest poruszany rzad­ko, za to zdanie: „kocham równo wszys­tkie moje dzieci” pada wyjątkowo częs­to. Nie ma w tym niczego dzi­wnego – prze­cież za otwartym przyz­naniem się (w tym również przed sobą) do nierównego podzi­ału uczuć stoi krzy­w­da jed­nego z maluchów. Jak jed­nak twierdzą psy­chol­o­gowie, bard­zo częs­to odczuwamy więk­szą sym­pa­tię do wybranej pociechy. I to, że o tym nie mówimy nie znaczy, że tego… nie widać.

Za co kochamy/lubimy bardziej?

Wbrew pozorom, nieświadomy wybór „ulu­bionego” dziec­ka nie jest kwest­ią przy­pad­ku. Jak poda­ją spec­jal­iś­ci, naj­cieple­jsze uczu­cia żywimy:

  • do dzieci, które „nie miały” przyjść na świat – na przykład w sytu­acji, w której mat­ka była namaw­iana na zabieg abor­cyjny i bard­zo poważnie się nad tym zas­tanaw­iała,
  • do maluchów, które miały duże prob­le­my zdrowotne we wczes­nym dziecińst­wie. Przykła­dem może być tutaj wcześ­ni­ak, który przez dłu­gi czas prze­by­wał w inku­ba­torze albo dziecko, które musi­ało prze­jść oper­ację ser­ca. Wiąże się to oczy­wiś­cie z wielkim stra­chem o dziecko, o jego życie, z przeży­ciem wielu trud­nych momen­tów i świado­moś­cią, że maleńst­wo potrze­bu­je naszej olbrzymiej pomo­cy,
  • do smyków, które urodz­iły się jako najmłod­sze w rodzinie. Doty­czy to zwłaszcza dzieci, które pow­stały na skutek tzw. „wpad­ki” i które dzieli od rodzeńst­wa znacz­na różni­ca wiekowa. W takiej sytu­acji maluch sta­je się swego rodza­ju „maskotką” całej rodziny,
  • do dzieci, które prezen­tu­ją podob­ne nam zachowa­nia. Jeśli mama i tata są z natu­ry spoko­jni, bard­zo ener­giczne dziecko wyda im się zbyt akty­wne i będą prefer­owali zachowa­nia drugiego, spoko­jniejszego smy­ka. Ana­log­icznie rzecz biorąc, bard­zo cichy maluch będzie wydawał się „bez życia” rodz­i­com, którzy mają ogromne pokłady energii – dlat­ego też szy­b­ciej zna­jdą „wspól­ny język” z drugim, bardziej im podob­nym dzieck­iem.

W jaki sposób okazu­je­my nasze nierówne uczu­cia?

Oczy­wiś­cie, rodz­ice nie mówią dziecku bezpośred­nio o swoich uczu­ci­ach – częs­to nawet sami nie zda­ją sobie z nich sprawy. Jed­nak ich nieświadome zachowanie jest dla maluchów bard­zo widoczne. Jakie są nasze najczęst­sze „przewinienia”?

Porówny­wanie. „Dlaczego ty się tak zachowu­jesz? Spójrz na Mać­ka, jest młod­szy od ciebie, ale zawsze rozsąd­niejszy”, albo „Trój­ka z matem­aty­ki? No tak, z tobą to są zawsze prob­le­my — dobrze, że cho­ci­aż Jul­ka ich nie spraw­ia” – takie słowa, kierowane w stronę dziec­ka, są jas­nym komu­nikatem: „Nie jesteś tak dobry, jak two­je rodzeńst­wo”. Rodz­ice, którzy w taki sposób zwraca­ją się do swo­jej pociechy, tłu­maczą się chę­cią zmo­ty­wowa­nia pociechy do dzi­ała­nia, pokaza­nia, że moż­na inaczej. Warto jed­nak postaw­ić sobie pytanie – czy jakakol­wiek kobi­eta poczuła­by się zmo­ty­wowana, gdy­by jej mąż oświad­czył: „Zupa ogórkowa? Żona Pawła robi mu ory­gi­nalne obi­ady, z tobą to jest zawsze nuda”.

Pobłażanie. Kiedy fawory­zowane dziecko „nabroi”, bardziej uda­je­my złość, niż rzeczy­wiś­cie ją odczuwamy. Niby karze­my, ale z przym­ruże­niem oka zezwalamy na „ucieczkę” z poko­ju albo włącze­nie telewiz­o­ra wbrew zaka­zowi. Kiedy nieposłuszny jest dru­gi malec, jesteśmy bardziej restryk­cyjni – oczy­wiś­cie z tros­ki o przys­wo­je­nie przez nie pewnych zasad.

Spędzanie cza­su razem. Z córką z przy­jem­noś­cią baw­imy się w piecze­nie ciastek, syna wysyłamy do ojca – ale nie dlat­ego, że jesteśmy zaję­ci, ale z powodu braku chę­ci do wspól­nej zabawy. Cza­sem jest to trudne do zauważe­nia nawet dla nas samych – czu­je­my się zmęczeni, więc odmaw­iamy dziecku wspól­nej zabawy. Kiedy jed­nak z tą samą prośbą przy­chodzi dru­gi smyk – nabier­amy ochoty na spędze­nie cza­su w poko­ju dziecię­cym.

Czym grozi fawory­zowanie?

Warto wiedzieć, że dzieci bard­zo szy­bko zauważa­ją nierówne trak­towanie. Gdy trwa ono bard­zo dłu­go i jest nasilone, może to przełożyć się na ich rozwój oraz budowanie poczu­cia wartoś­ci. Pociecha, która jest na „gorszej” pozy­cji, szy­bko zacznie czuć się gorsza, będzie brakowało jej pewnoś­ci siebie. Dla odmi­any, dru­gi maluch może wpadać w ego­cen­tryzm – prze­cież tyle razy słyszał, że jest lep­szy od innych. Dodatkowo, co łatwe do przewidzenia, na skutek stwor­zonej przez rodz­iców rywal­iza­cji, naw­iązanie bliskiej, wartoś­ciowej więzi między rodzeńst­wem będzie znacznie utrud­nione.

Jeśli czu­jesz, że to także twój prob­lem…

Nie trze­ba roz­pa­try­wać tutaj kwestii uczuć – może zwycza­jnie czu­jesz więk­szą sym­pa­tię do które­goś z dzieci? Łatwiej cię rozśmiesza, więc pozwalasz mu na więcej? Lep­iej się uczy, zatem jesteś czu­jesz więk­szą dumę? Jeśli two­ja sym­pa­tia przekła­da się na nierówne trak­towanie pociech – zmień to, zan­im pad­nie pier­wsze: „Zawsze kochałaś go bardziej!”

BRAK KOMENTARZY

Dodaj komentarz