Skazane na sukces
Ale upał! Kiedy szum miasta wycisza się przed snem, jest szansa żeby usiąść na balkonie i zjeść soczystego arbuza, a w przerwie napisać do zaradnych mam. Dużo dzieje się u nas w domu, pracy… stąd ta przerwa. Zdążyliśmy być w zoo i na rozgrywkach polo. Poza tym dużo spotkań, z kobietami rzecz jasna. To zastanawiające, że każda z nich ma ten sam problem — facet, partner, mąż, ojciec, a podział obowiązków domowych. Dlaczego większość z nich spada na nas?
Wsiadam do windy obwieszona siatami z zakupami na najbliższy tydzień. Za mną wbiega sąsiadka z psem. Patrzy na mnie i mówi: tak, każda z nas tak kończy. Po czym po kilkunastu sekundach z uśmiechem na ustach, szybko dodaje: ale nie ma co narzekać. Tu nie chodzi o żal — pomyślałam, tylko o rozsądny podział obowiązków. Często jest tak, że nie mamy już siły prosić o pomoc, bo wiemy, że zanim dotrze “wyręczyciel” zrobimy to i trzy inne rzeczy szybciej i tak jak chciałyśmy. Dziś w kręgu znajomych znów dyskutowaliśmy, jak radziły sobie nasze mamy w tej kwestii. Czy były bardziej zaradne niż my? A może ich praca zawodowa nie była tak wysoko na liście priorytetów? Mama to wciąż “instytucja wielozadaniowa”, przytulak, mleczarnia, automat do zmiany pieluch i często siłaczka. No, która z was trzymając dziecko na ręku jednocześnie gotuje obiad i w międzyczasie rozwiesza pranie?! Do tego nieprzespane noce, a dodam, że nigdy nie jesteśmy zmęczone i zawsze mamy czas by o siebie zadbać. Czasem mam wrażenie, że oni — faceci myślą, że wypoczywamy kiedy bierzemy oddech. Ooo i już. Kiedy słyszę, że ONI pewnych kwestii nie są w stanie pojąć i że to my kobiety, musimy powiedzieć pass, że trzeba ich zaakceptować, że nie są w stanie pojąć w minimalnym stopniu to, co czujemy dzięki hormonom i nie tylko… Dziś usłyszałam, że “tak myślą jakieś słabe jednostki”. Czy jestem słaba? Wręcz przeciwnie czuję się silna jak nigdy dotąd. Nie wiem jeszcze co i kiedy odpuszczać, a kiedy powiedzieć “dość”. Kiedy opublikuję post, wezmę prysznic, zrobię manicure, wyprasuję sukienkę na jutro do pracy, wleję świeżej wody do butelki Polci, a potem położę się do łóżka, wtedy zbudzi się Pola… a mój ukochany śpi. Zbudzę go, by przeczytał post, w końcu zawsze jest moim pierwszym recenzentem. Panowie! W kwestii pomocy, potrzebujemy jej więcej, szybciej, generalnie jeszcze więcej inicjatywy. Musicie być jak sanitariusz z erki albo żołnierz z Sił Szybkiego Reagowania. A jak nie, to i tak sobie poradzimy. Taką mamy naturę. Bo zaradna mama skazana jest na sukces! A każdy z nich ma różne imię: Ignacy, Pola, Antek, Majka, Ala, itd. itd…
Ciekawa jestem jak na wpis zareagował recenzent:) czekam wiec na c.d :)))
A ja znam tę historię aż do bólu. Nie mam dzieci. I zastanawiam się, czy gdybyśmy je mieli, wytrzymałabym dłużej. Trzy lata temu nie wytrzymałam — decyzja o rozwodzie. Stanowcza. Przemyślana. Podjęta po dwóch długich latach rozpatrywania “za” i “przeciw”. Dużo żalu do Żołnierza PÓŹNEGO Reagowania 🙂 Ale po latach widzę, jak trudno było mi prosić mojego męża o pomoc. Kiedyś znajomy powiedział mi: “pamiętaj, mężczyźni to dumne istoty”. Mężczyźni powinni pamiętać jednak, że kobiety także. I że choć jesteśmy silne, nie jesteśmy ze stali. Dlatego tak bardzo pragniemy i potrzebujemy widzieć w nich naszych osobistych “bohaterów narodowych”. Mogę sobie tylko wyobrażać o ile więcej wsparcia od mężczyzny potrzebuje kobieta, która właśnie została mamą. Mam nadzieję, że kiedy ja nią zostanę, będzie przy mnie mój osobisty Marines. Nasz.
PS. silny, myślący facet. Kurcze, to jest takie… sexy! 🙂
Recenzent wykazał się wyjątkową siłą spokoju:) Zapytał jedynie: dlaczego w tym tonie? Bo nas wkurzacie — globalnie, odpowiedziałam:)
Podoba mi sie to „globalne” podsumowanie meskiego myslenia i dzialania,swiete slowa,ale jakas wewnetrzna uczciwosc,wzgledem mojego„zolnierza szybkiego reagowania” nakazuje mi wyznac,ze istnieja wyjatki:)A moze to jego wrodzona szybkosc reagowania na problem,daje mi poczucie,ze jestem mniej zaradna jak On…?
Chociaz zupelnie mi to nie przeszkadza:)
Mój żołnierz szybkiego reagowania nie Istnieje i jak czytam o Waszych żołnierzach, to śmiać mi się chce z samej siebie. Dziś kiedy zapytałam, dlaczego zostawił na szafce puste opakowanie po jogurcie, zamiast wyrzucić do kubła, usłyszałam: bo tam się nie zmieściło. Więc ja, jako partnerka żołnierza, wytaszczę wór ze śmieciami, by On mógł wyrzucić pudełeczko, nie brudząc rączek.……hahahahaahaha. Kobiety! może pomyślcie, co jest gorsze, co lepsze: żołnierz,który mieszka ze mną, czy Żołnierz który mieszka z Wami.:)))) ???????