Persona non(GRA)TATA
Nie wiem dlaczego, Polka zamiast tata, mówi “Papa”. Może to jakiś znak, że będzie poliglotką?! Sama nie wiem. Wczoraj po południu, gdy zapomnieliśmy już o pracy i oboje byliśmy tylko dla niej, wydurnialiśmy się… aż tu nagle Mała wyraźnie wyrzuciła z siebie dwie sylaby: TA — TA. M. który siedział na wyciągnięcie ręki, szybko zareagował: Co powiedziałaś? Ale ona już nie powtórzyła, tylko pokiwała swoją mądrą główką, jakby chciała powiedzieć: “To, co słyszałeś”. Czas jest bezlitosny. Ilekroć patrzę na Polkę, nie do końca wierzę, że mam córkę. To tak, jakbym śniła na jawie. Trudne do ogarnięcia umysłem. Choć przyznam szczerze, że uwielbiam ten sen. I już nie pamiętam “bezsennych nocy” z przeszłości. Ciężko przychodzi mi czytanie informacji: “Wszedłem do gabinetu i zapytałem, na co choruje moja córka. Lekarka oświadczyła mi, że prawo do takiej informacji ma tylko matka — “Gazeta Wyborcza” opisuje historię belgijskiego dziennikarza, któremu przychodnia w Piotrkowie Trybunalskim odmówiła informacji o stanie zdrowia 2,5‑letniej córki. że mężczyzna walczący o prawo do spotkań z dzieckiem, zostaje odprawiony z kwitkiem”. Nie znam szczegółów ale wiem, że jedyną “bronią” matki jest dziecko. Dlatego wiele z nas używa go do gry. Odnoszę wrażenie, że częściej problem wiąże się z córkami niż z synami. Matki, które wykorzystują dzieci do osobistych rozgrywek z byłym partnerem, są po prostu obrzydliwe, nierozsądne i przykro to pisać, niezaradne i niesprawiedliwe. Świadomie krzywdzą własne dziecko. Ojciec też kocha, potrafi z dzieckiem bawić się, uczyć, i je rozwijać, itd… Ja sama znam czterech mężczyzn, którzy nie mogą wywalczyć praw do regularnych odwiedzin. Powodem są osobiste osobiste rozgrywki, żale albo zazdrość, że facet w końcu po latach od ich rozstania ułożył sobie życie z inną. Podziwiam ich determinację w walce o dziecko. Kobiety, opanujcie się!