Komedia
Wczoraj wieczorem gdy tylko wyskoczyłam z wanny nasmarowałam się od stóp do głów nowym specyfikiem. Pięknie pachnie, ma konsystencję olejku, a w trakcie nakładania na skórę zmienia się w krem. Boski wynalazek — pomyślałam. Rano pod prysznicem zupełnie beż użycia jakiegokolwiek mydła dziwnie “jestem spieniona”. Nic sobie z tego nie robiąc, pytam M. czy chociaż powąchał ten specyfik, który ostatnio postawiłam w łazience. On na to: — tak może być, właśnie się tym umyłem. — Ale to jest olejek do ciała — mówię. On: — na butelce jest malutka naklejka. Idę, czytam: żel pod prysznic. To i tak nie najgorzej, bo ostatnio zachwyciłam się próbką kremu do twarzy, który w rezultacie okazał się odżywką do włosów, jeszcze wcześniej wysmarowałam dłonie kremem do stóp:))) Moje kuracje z pewnością zadziałają i podczas sylwestrowej zabawy będę wyglądać bosko 😉
Pojechałam dziś wieczorem na zakupy. W drodze powrotnej dzwonię do M. i mówię, żeby wykąpał Polcię i na dobranoc poczytał książkę. Wchodzę do mieszkania na palcach. Okrzykiem radości wita mnie podskakująca w łóżeczku córka. M. siedzi przed łóżeczkiem na jej miniaturowym krzesełku w kolorowe motylki. Odwraca się i… ‑Przeczytałem już 35 stron, a ona ani myśli o śnie. Bawi się piłką, gaworzy, ściąga skarpetki, podskakuje, przytula się do pluszowego kota, kładzie głowę na poduszkę, wstaje, itd… Odśpiewałam jej 5 razy piosenkę Natalki Kukulskiej “Co powie tata” i odpłynęła. Patrzę na nią. Podczas snu, wydaje się być jeszcze piękniejsza.
Na zdj. czytanie po obiedzie:)
Dawno temu była pasta do zębów firmy Nivea i w takiej samej tubie krem do rąk też Nivea. Kiedyś zaspałam do pracy i kremem umyłam zęby, natomiast pastą po kremowałam się. Nic dodać nic ująć. Mam nadzieje, że nie dostałaś pryszczy po takim intensywnym nawilżaniu skóry.:)Ps. Może M. powinien poczytać Poli coś bardziej ambitnego?