Katar
Pola drugi raz w życiu ma katar. Kiedy pytam: masz katar, tak? W odpowiedzi serwuje mi piękną minkę — marszczy nos:) i szybko biegnie po chusteczkę. Zaczęła wspinaczkę po meblach. Kiedy osiąga cel, uśmiecha się od ucha do ucha. Z uporem maniaka próbuje samodzielnie zakładać buty. Na razie zdecydowanie łatwiej wychodzi jej zdejmowanie. Otwiera swoją szafę i wyciąga po kolei wszystkie kapcie, sandały, kozaki… Czasem gdy wpadną jej w ręce moje buty, też przymierza. Najchętniej szpilki. Jak wiadomo, trening czyni mistrza, więc kiedy osiągnie sukces — dam znać. Jest cudowna. Zapomniałabym. Czy u Was też niektórzy świętują i odpalają petardy? Bezkarność w tej kwestii po prostu mnie osłabia. Może dlatego córka mojej koleżanki ostatnio przy śniadaniu zapytała: Mamo, kiedy wystrzelimy się w kosmos? Za każdym razem kiedy Pola słyszy wielkie “booooom”, zrywa się i z niepokojem w głosie woła: Ma-ma! Aż strach pomyśleć co czują zwierzęta. Z powodu kataru szykuje się sen z przerwami, więc uciekam do łóżka. Dobrej nocy.