Zamyślona mama
Nie lubiłam pisać wypracowań. Najtrudniej było zacząć, potem już jakoś zdania same cisnęły się do głowy. Zdarzało się, że o pomoc, czyt. wyręczenie mnie z pracy domowej, prosiłam mamę. Żeby mnie zmotywować, mówiła: napisz, a ja poprawię. Zaznaczam, że wtedy wypracowania pisało się długopisem w zeszycie w linie i własnoręcznie narysowanym marginesem, a nie na klawiaturze. Dziś często proszę ją o recenzje swoich tekstów. Rano kiedy jechałam do pracy, w rozmowie telefonicznej zapytałam: czytałaś może nowy wpis? To a propos zacieśniania więzi… — To bez sensu i nie możliwe — usłyszałam. Nikt nie ma czasu na takie postanowienia — szybko dodała. Gdy to usłyszałam naprawdę uśmiechnęłam się do samej siebie. Okazuje się, że moja mama, zapomniała o czasach kiedy niemal w każdy weekend cała naszą czwórką jeździliśmy do lasu. Tam urządzaliśmy zawody skoków w dal, bawiliśmy się w podchody. A gdy zostawaliśmy w domu, graliśmy w chińczyka. Jak ja nie lubiłam przegrywać! Dziś spędzam 9 godzin dziennie poza domem… kiedy wracam Polka uwiesza się na mnie, chce rozerwać bluzkę, po to żeby w końcu poczuć matczyną bliskość. Jest świadoma, że tego akurat nikt jej nie zabierze… potem kąpiel, piżamka, “szurum — burum” czyli mycie wszystkich 6 zębów i lulu. Rano spędzamy ze sobą ok. 1,5 godziny. Najchętniej zabierałabym ją do pracy. Ostatnio bardzo interesuje ją komputer, wie że trzeba stukać palcami w klawiaturę. Dotyka i patrzy jaka jest moja reakcja. Myślę, że potrafiłaby się odnaleźć w redakcji:)
Inną zawsze interesującą czynnością jest kąpiel, no może poza myciem czupryny, z tą kwestią mamy ostatnio problem. Jeszcze nie tak dawno siedząc w wannie wydawała z siebie dźwięki przypominające “mowę” delfinów. Teraz też brzmi jak delfin ale jakiś mechaniczny. Na jednym wydechu robi: brrrrrrrrrrrrrrrr modulując przy tym swój dziewczęcy słodki głosik. Bez względu na to czy jest 2 zębnym zającem, delfinem, galopującym koniem (na zdj.), czy psem, którego szczekanie potrafi już udawać — kocham ją najbardziej na świecie. Czasem zastanawiam się, czy ona mnie też?!
Kocha Cię najbardziej na świecie! za wszystko i za nic, bezwarunkowo 😉
Faktycznie tak było, autorka nie ściemnia.:) Cóż, dawniej.….….….…)mieliśmy mniej stresów, więcej czasu i samo życie jakieś takie lżejsze.Mam nadzieję, że wszystkie zaradne Mamy i Ty, dacie radę, bo dziecko, to taka instytucja, na którą nie można się gniewać i tęskni się za nim nawet jeżeli padacie na nos.Wolne dni od pracy przeznaczcie koniecznie na zabawę z dzieckiem, a Ono za 20 lat napisze w swoim blogu:…Ja z rodzicami chodziłam do lasu itd.…. Będziecie wtedy z dumą czytali tekst i tak jak ja dziś, pomyślicie: warto było.:)) Bardzo Cię kocham córeczko.:)