Kiedy korygować wady zgryzu

Kiedy korygować wady zgryzu

by -
Średnio 60 proc. osób w Polsce ma wady zgryzu. Często traktowane są one jak problem estetyczny. Tymczasem spowodowane przez krzywy zgryz stłoczenie zębów czy problemy w stawach skroniowo-żuchwowych mogą być przyczyną wielu chorób m.in. próchnicy, chorób przyzębia, układu pokarmowego, uporczywego bólu głowy czy wad wymowy.

Na lecze­nie ortodon­ty­czne nigdy nie jest za późno. Za pomocą aparatów ortodon­ty­cznych moż­na skutecznie wal­czyć z wada­mi zgryzu niemal w każdym wieku. Nie wszyscy jed­nak chcą je kory­gować, tym­cza­sem wady zgryzu mają nieko­rzyst­ny wpływ na zdrowie i pog­a­rsza­ją kom­fort życia człowieka.

– Niek­tóre wady zgryzu są łat­wo rozpoz­nawalne. Mogą je zauważyć sami pac­jen­ci, np. po swoim wyglądzie. Inne objawy to np. trza­s­ki w staw­ie, ból głowy, karku, prob­le­my z artyku­lacją, czyli ruchy żuch­wy. Mogą też wys­tępować prob­le­my z wymową czy z ułoże­niem języ­ka i wiele innych syg­nałów, które wskazu­ją na wadę zgryzu – mówi agencji Newse­ria Lifestyle Urszu­la Jarosz, lekarz stom­a­tolog, spec­jal­ista ortodon­ta, pro­te­tyk i i implan­tolog.

 

Najczęst­szą wadą zgryzu są zaburzenia w czyn­noś­ci wysuwa­nia żuch­wy. Pow­sta­ją wtedy tzw. tyłoz­gryzy, które stanow­ią 70 proc. wszys­t­kich wad. W tym przy­pad­ku dol­ny łuk zębowy jest prze­sunię­ty do tyłu w sto­sunku do łuku górnego. Blisko 3 proc. wad zal­icza­my do grupy przodoz­gryzu, czyli łuk dol­ny wysunię­ty jest do przo­du. Następ­na gru­pa wad to wady poprzeczne, czyli zgryzy krzyżowe. Pole­ga­ją na asymetrii w zwiera­niu się łuków zębowych – na połowie łuku zęby dolne zachodzą na zęby górne, a po drugiej stron­ie wszys­tko jest w porząd­ku. Kole­j­na gru­pa wad pole­ga na tym, że zęby nie schodzą się na pewnym odcinku. Między powierzch­ni­a­mi żują­cy­mi lub brzega­mi sieczny­mi jest szpara – są to tzw. zgryzy otwarte. U pac­jen­tów rozpoz­nawane są wady złożone, ale przed rozpoczę­ciem leczenia trze­ba wybrać tę, która jest wiodą­ca.

– Jeżeli mamy prob­le­my ze zbyt małą żuch­wą czy szczęką lub ze stłoczeni­a­mi, które mogą ograniczyć nam miejsce dla zębów, to przez to częś­ciej na zębach będzie osadzał się kamień, trud­niej je będzie czyś­cić, a kon­sek­wencją tego może być paradon­toza. Jeżeli język ma zbyt mało miejs­ca może to mieć wpływ na wymowę. Jeżeli jest różni­ca między wielkoś­cią szczę­ki a żuch­wy – może być cias­no, za luźno lub mogą wys­tąpić prob­le­my z gryzie­niem. Bo sko­ro jed­no do drugiego nie pasu­je, to trud­no nam coś ugryźć – doda­je Urszu­la Jarosz, właś­ci­ciel­ka klini­ki Varso­via Den­tal w Warsza­w­ie.

W przy­pad­ku takich prob­lemów częs­to wskazane jest lecze­nie ortodon­ty­czne. Może być ono jed­nak dłu­gotr­wałe i obciąża­jące dla pac­jen­ta.

– Klasy­czne lecze­nie ortodon­ty­czne moż­na rozpocząć już w 3–4 roku życia, jeżeli mamy prob­le­my z niedoroz­wo­jem szczę­ki czy z nad­miernym wzrostem żuch­wy. Są przy­pad­ki, kiedy dzieci trze­ba leczyć naty­ch­mi­ast po urodze­niu, jeżeli mamy np. do czynienia z mikro­genią, czyli z niedorozwiniętą żuch­wą. Najczęś­ciej lecze­nie zaczy­namy od 6–7 roku życia do dojrza­łoś­ci. U osób starszych jak najbardziej moż­na prowadz­ić lecze­nie ortodon­ty­czne, a także chirurgię ortog­naty­czną. Mój najs­tarszy pac­jent miał 66 lat. – mówi Urszu­la Jarosz.

Zgryz moż­na kory­gować na różne sposo­by. Pod­stawą skutecznoś­ci jest właś­ci­wa diag­noza i plan leczenia. Lekarze pod­kreśla­ją, że aparat ortodon­ty­czny to nie jest jed­no uni­w­er­salne urządze­nie, które naprawi wszys­tko taś­mowo. Pac­jent powinien być zbadany pod kątem ist­nieją­cych wad – czyn­noś­ciowej (postawa, stawy, zaburzenia odpornoś­ci i metab­o­liz­mu, stan zdrowia całej jamy ust­nej), kost­nej i zębowej. Bada­nia muszą być dodatkowo potwierd­zone pomi­ara­mi cefalom­e­tryczny­mi na zdję­ci­ach RTG.

Wady zgryzu należy korygować bez względu na wiek. Nieleczone mogą mieć poważne konsekwencje dla całego organizmu.

– Zaczy­namy od nor­mal­nego, prostego wyj­mowanego aparatu. Najprost­szą metodą jest po pros­tu wyt­warzanie sił dla zębów, czyli właśnie aparat wyj­mowany czy jakieś inne urządzenia, które dzieci zakłada­ją. Płyt­ka przed­sionkowa dla dzieci, nawet smoczek dobrze uksz­tał­towany jest w jakimś sen­sie aparatem ortodon­ty­cznym. Nato­mi­ast klasy­cznie robimy to za pomocą aparatów stałych, zamków nakle­jonych na zębach albo nakładek – tłu­maczy Urszu­la Jarosz.

W tym cza­sie trze­ba pamię­tać o sys­tem­aty­cznej pielę­gnacji jamy ust­nej i dokład­nym myciu zębów po to, by usunąć osad. Niezwyk­le waż­na jest faza retencji.

– W momen­cie, kiedy zde­j­mu­je­my zam­ki, zęby są rozruszane, przyj­mu­ją swo­ją ostate­czną pozy­cję, ale są w miękkiej koś­ci, w każdym momen­cie ta kość się prze­bu­dowu­je. Czyli zde­j­mu­jąc zam­ki, to jest dokład­nie to samo, co gdy­byśmy zdjęli gips po wielkim zła­ma­niu, też nie idziemy od razu bie­gać kilo­me­tra­mi, tylko jeszcze jak­iś czas chodz­imy o kulach, żeby ta kość się wzmoc­niła. Faza retencji to są nakle­jone dru­ci­ki z tyłu, to są aparaty wyj­mowane po to, żeby te zęby mogły w tej pozy­cji, którą osiągnęły, się usta­bi­li­zować – doda­je Urszu­la Jarosz.

Skuteczność aparatów ortodon­ty­cznych zależy od rodza­ju wady: im mniejsza wada – tym lep­szy efekt. Stałe aparaty są bard­zo skuteczne, uzyskane efek­ty są bard­zo zad­owala­jące.

źródło: Newse­ria

BRAK KOMENTARZY

Dodaj komentarz