Czemu służą filtry UV?

    by -

    Co roku, kiedy wresz­cie nad­chodzi czas let­nich wakacji, łapczy­wie chłoniemy pier­wsze promie­nie słoń­ca. Jedyne, czego prag­niemy po zim­nych i ciem­nych miesią­cach, to ogrzać blade ciało cen­tymetr po cen­tymetrze. Jak reagu­je skóra, przez dłu­gi czas skrzęt­nie chowana i odzwycza­jona od przy­jem­nych, ale w nad­mi­arze groźnych promieni słonecznych? Wszys­tko zależy od odpowied­niego przy­go­towa­nia się do tego gorącego flir­tu ze słońcem. Więcej o bez­piecznym plażowa­niu opowia­da Mag­dale­na Kraw­czyk z Apte­ki Medicov­er.

    Opal­eniz­na, postrze­gana jako ozna­ka zdrowia i wig­oru lub przy­na­jm­niej udanych wakacji. Jed­nak jest niczym innym jak reakcją obron­ną skóry przed promieniowaniem UV. Pod wpły­wem promieni ultra­fi­o­le­towych zwięk­sza się ilość melaniny, czyli pig­men­tu odpowiedzial­nego za koloryt skóry, odbi­ja­jącego nad­mi­ar promieniowa­nia i zwal­cza­jącego mil­iony wol­nych rod­ników, pow­sta­ją­cych również za sprawą promieniowa­nia UV. Nieu­miejętne korzys­tanie ze słoń­ca, bez jakiegokol­wiek zabez­pieczenia, kończy się zwyk­le oparzeni­a­mi lub prze­bar­wieni­a­mi, a w per­spek­ty­wie dłu­go­falowej powodu­je przed­w­czesne starze­nie się skóry. O ile względy este­ty­czne cza­sem nie wyda­ją się wystar­cza­ją­cym strasza­kiem dla wiel­bi­cieli kąpieli słonecznych bez ochrony, o tyle powin­ny do nich prze­maw­iać fak­ty i licz­by. Pojaw­ia­ją­cy się na skutek mutacji melanocytów czer­ni­ak to najbardziej złośli­wa postać nowot­woru skóry. Stanowi aż dziewięć pro­cent wszys­t­kich nowot­worów diag­no­zowanych w Europie! Najpewniejszym jak do tej pory środ­kiem zabez­piecza­ją­cym skórę przed niszczy­ciel­ski­mi wol­ny­mi rod­nika­mi i szkodli­wym promieniowaniem UV są fil­try prze­ci­wsłoneczne. Ich sze­ro­ki wach­larz i wszech­stronne spek­trum dzi­ała­nia gwaran­tu­ją maksy­mal­ny poziom ochrony.

    Ener­gety­cz­na gwiaz­da
    Słońce to ogrom­na gwiaz­da, wokół której bezus­tan­nie krąży między inny­mi nasza mała plan­e­ta. Jest ono niezbędne do życia na Zie­mi. Korzyś­ci płynące z rozsąd­nego czer­pa­nia jego energii są nie­zlic­zone. Już niewiel­ka dawka promieniowa­nia słonecznego popraw­ia samopoczu­cie. Światło słoneczne to nat­u­ral­ny anty­de­pre­sant, który zwięk­sza poziom endorfin we krwi, obniża ciśnie­nie tęt­nicze, pod­nosi próg odpornoś­ci orga­niz­mu na infekc­je, wpły­wa doskonale na kon­cen­trację i ogól­nie na lep­szą kondy­cję mózgu. Jest też znakomi­tym sprzymierzeńcem w walce z krzy­wicą i osteo­porozą. Jak powszech­nie wiado­mo, promie­nie słoneczne stanow­ią niezbęd­ny ele­ment syn­tezy wit­a­miny D3, potrzeb­nej dla praw­idłowej gospo­dar­ki wap­niowo-fos­fora­nowej orga­niz­mu. Wit­a­m­i­na ta, nazy­wana zresztą „wit­a­m­iną słoń­ca”, odpowia­da nie tylko za budowę moc­nego i elasty­cznego kość­ca, ale również za stan uzę­bi­enia, sprawny układ krąże­nia i szczupłą syl­wetkę (wraz z wap­niem bierze udzi­ał w reg­u­lacji metab­o­liz­mu tłuszczów). Aby w dorosłym orga­nizmie została wyt­wor­zona jej dzi­en­na dawka, wystar­czy niewiele pon­ad dwadzieś­cia min­ut spaceru w słoneczny dzień, z odkry­tym w około osiem­nas­tu pro­cen­tach ciałem (odsłonięte prze­dramiona i twarz). O tym, jak waż­na jest wit­a­m­i­na D3 w przy­pad­ku dzieci, wiedzą bard­zo dobrze wszyscy rodz­ice. Nie wszyscy pamię­ta­ją jed­nak, że aby wyt­worzyła się w młodym orga­nizmie w odpowied­niej dzi­en­nej iloś­ci, wystar­czy zaled­wie pięt­nas­tomin­u­towy spac­er i wys­taw­ie­nie do słoń­ca samych tylko małych dłoni.

    Kil­ka słów o promieniowa­niu
    Promieniowanie podzielono na trzy główne zakresy, wywołu­jące różne reakc­je bio­log­iczne: UV‑A, UV‑B i UV‑C. Ponieważ promieniowanie UV‑C charak­teryzu­je się najkrót­szą dłu­goś­cią fali (100–280 nm), jest praw­ie całkowicie pochła­ni­ane przez warst­wę ozonową. Ze wzglę­du na swo­je właś­ci­woś­ci bak­te­ri­obójcze, wyko­rzysty­wane bywa na przykład do naświ­et­la­nia i steryl­iza­cji pomieszczeń oraz urządzeń medy­cznych. Kole­jne, UV‑B o śred­niej dłu­goś­ci fali (280–320 nm), odpowia­da za rumień i brą­zowie­nie skóry, ale także za jej bolesność i tkli­wość po oparzeni­ach słonecznych. Jego dzi­ałanie kancero­genne może powodować nowot­wory skóry, w tym czer­ni­a­ka. Równie groźne i degrada­cyjne jest promieniowanie UV‑A, które ma najwięk­szą dłu­gość fali (320–400 nm) i dociera aż do tkan­ki pod­skórnej. To właśnie ono stanowi przy­czynę foto­starzenia, odczynów foto­toksy­cznych i fotoa­ler­gicznych. Jak­by tego było mało, sty­mu­lu­je pow­stawanie zmi­an nowot­worowych skóry. Naj­gorsze jest jed­nak to, że nie ma przed nim uciecz­ki. Natęże­nie promieniowa­nia UV‑A pozosta­je takie samo przez cały dzień, od rana do wiec­zo­ra, nieza­leżnie od pory roku. Przeni­ka ono przez naskórek do skóry właś­ci­wej, przedzier­a­jąc się przez chmury, szy­by oki­enne i samo­chodowe, a nawet odzież. Odpowia­da za degradację włókien kolagenowych i elastynowych, zmniejszanie zasobów kwa­su hialuronowego, spadek sprężys­toś­ci tkanek i przyśpieszanie pro­cesów starzenia się skóry. Za sprawą jego odd­zi­ały­wa­nia pojaw­ia się nierów­na pig­men­tac­ja i nieeste­ty­czne plamy bar­wnikowe.

    Der­ma­tolodzy biją na alarm

    Najczęś­ciej diag­no­zowany nowotwór skóry, wspom­i­nany już czer­ni­ak, pow­sta­je pod wpły­wem promieniowa­nia UV, a na skutek złośli­wej mutacji melanocytów. Sprzy­ja­ją mu częste poparzenia słoneczne i dłu­gotr­wała ekspozy­c­ja na słońce. Ryzyko zachorowa­nia pod­nosi jas­ny foto­typ, duża ilość znamion, znamiona zlokali­zowane w miejs­cach drażnienia, wys­tępowanie czer­ni­a­ka w rodzinie i inne uwarunk­owa­nia gene­ty­czne. Jeśli zauważymy na swo­jej skórze coś niepoko­jącego, powin­niśmy bezz­włocznie udać się do gabi­ne­tu der­ma­tolo­ga. Tam fachowe oko lekarza oceni w bada­niu der­matoskopowym kondy­cję znamion. Powszech­nie stosowaną przez der­ma­tologów regułą, łatwą do zapamię­ta­nia dla każdego świadomego plażow­icza, jest reguła ABCD. Określa ona:

    A (assym­e­try) – asymetrię – czer­ni­ak jest asym­e­tryczny wzglę­dem każdej osi, co odróż­nia go od łagod­nych zmi­an, które zwyk­le są okrągłe lub owalne;

    B (bor­der) – granicę – za niepoko­jące należy uznać, jeśli obrzeże zmi­any jest nierówne, por­wane lub różni się znacznie kolorem od resz­ty znamienia;

    C (col­or) – bar­wę – alar­mu­ją­ca jest niereg­u­lar­na bar­wa zmi­any, od białoszarej przez niebieską po czer­woną i czarną, ponieważ kolor znamienia powinien być równomierny;

    D (diam­e­ter) – śred­nicę – należy obser­wować każde znamię o śred­ni­cy powyżej sześ­ciu milimetrów oraz wszys­tkie, które w krótkim cza­sie znacznie pow­ięk­szyły swój rozmi­ar lub wzniosły się pon­ad powierzch­nię skóry.

    Wcześnie wykry­ty czer­ni­ak jest możli­wy do wyleczenia. Rokrocznie wios­ną firmy pro­duku­jące dermokos­me­ty­ki angażu­ją się w edukację z zakre­su pro­fi­lak­ty­ki prze­ci­wnowot­worowej skóry. Orga­nizu­ją wtedy warsz­taty i spotka­nia z der­ma­tologa­mi, pod­czas których lekarze bezpłat­nie wykonu­ją der­matoskopię osobom posi­ada­ją­cym niepoko­jące znamiona czy pieprzy­ki.


    Odczyny foto­toksy­czne i fotoa­ler­giczne
    Zazwyczaj prze­cięt­ny plażow­icz nie wie nawet, jak wielkie ryzyko wys­tąpi­enia poparzeń słonecznych, reakcji foto­toksy­cznych i fotoa­ler­gicznych niesie za sobą stosowanie niek­tórych leków, niewin­nych z pozoru kos­me­tyków czy całkiem pokaźnej listy ziół. Nieświado­mość ta cza­sa­mi sporo kosz­tu­je. Połącze­nie w jed­nym kok­ta­jlu promieniowa­nia słonecznego i powszech­nie znanych maś­ci z keto­pro­fen­em, ibupro­fen­em lub diklofe­nakiem może powodować nieprzy­jemne reakc­je skóry. Wysyp­ka, piecze­nie i obrzęk to tylko część symp­tomów, z który­mi najczęś­ciej składa­ją wiz­ytę w aptece poszkodowani pac­jen­ci. Kole­jny­mi niebez­pieczny­mi związka­mi, dają­cy­mi niepożą­dane odczyny, są anty­bio­ty­ki z grupy tetra­cyk­lin i sul­fon­amidów oraz zioła – dzi­u­raw­iec i arcy­dz­ięgiel – sze­roko stosowane w preparat­ach uspoka­ja­ją­cych i prze­ci­wde­presyjnych. Nawet niek­tóre ole­j­ki eteryczne, takie jak pomarańc­zowy, cyna­monowy, berg­amo­towy czy limonkowy, tworzą ze słońcem groźną mieszankę. Lista sub­stancji, na które powin­niśmy uważać, planu­jąc dłuższą ekspozy­cję słoneczną, jest naprawdę dłu­ga. Na liś­cie tej, oprócz już wymienionych, zna­j­du­ją się leki prze­ci­w­cukrzy­cowe, moc­zopędne, naser­cowe, obniża­jące poziom cho­les­terolu i hor­mon­alne, w tym tablet­ki antykon­cep­cyjne, a pon­ad­to środ­ki zawarte w kos­me­tykach, na przykład w mydłach anty­bak­teryjnych, dezodor­an­tach i per­fumach (latem sprysku­jmy tylko osłonięte par­tie ciała lub odzież). Reg­u­larne stosowanie maksy­mal­nej ochrony prze­ci­wsłonecznej, w postaci odpowied­nich kos­me­tyków z fil­tra­mi, konieczne jest również u osób boryka­ją­cych się z trądzikiem, będą­cych w trak­cie leczenia retinoida­mi lub pod­da­ją­cych się zabiegom der­ma­to­log­icznym.

    BRAK KOMENTARZY

    Dodaj komentarz