Nakazy, zakazy i groźby w wychowaniu dziecka
Byłoby wspaniale, gdyby dziecko można było wychować bez nakazów, zakazów czy gróźb. Niestety, jest to praktycznie niemożliwe. Nie oznacza to jednak, że każda nasza forma egzekwowania takiego, a nie innego zachowania jest słuszna i dobrze wpływa na dziecko. Jak umiejętnie używać nakazów i zakazów? I na co zwracać uwagę, ostrzegając dziecko przed konsekwencjami jego niepożądanego zachowania?
Niem nie i jeszcze raz NIE
Kiedy tylko dziecko zaczyna być bardziej aktywne (a najczęściej – odkąd zaczyna się w jakikolwiek sposób przemieszczać), do słownika jego rodziców wchodzi jedno z najczęściej używanych zwrotów: „Nie wolno!”. Intencje rodziców są tak oczywiste, jak fakt kompletnej nieświadomości dziecka co do niewłaściwości swojego zachowania. Malec zatem wtyka wsuwkę do kontaktu – słyszy „nie wolno!”, wspina się na oparcie kanapy – „nie wolno!”, ściąga obrus albo chwyta pamiątkowy wazon mamy – „nie wolno!”. Chcemy chronić dziecko przed niebezpieczeństwem i jednocześnie maksymalnie ocalić swój dobytek od strat – to zrozumiałe. Problem jednak polega na tym, że słynne „nie wolno”, padające kilka, a nawet kilkadziesiąt razy dziennie, przestaje spełniać swoją funkcję. Staje się dla malucha nic nie znaczącym wyrażeniem – przecież słyszy to ciągle. Tymczasem, jak podkreślają psychologowie, zdecydowany zakaz powinien budzić natychmiastową reakcję. Co więc robić, by tak się stało?
Specjaliści od wychowania najmłodszych radzą, by znaczące „nie wolno!” pojawiało się tylko w niektórych sytuacjach – najważniejszych dla rodziców i w początkowym okresie dotyczących tylko bezpieczeństwa malucha. Warto zatem wyznaczyć dziecku kilka czynności rzeczywiście zakazanych – nie wolno dotykać piekarnika, bawić się kontaktami i wchodzić na meble. W przypadku reszty (np. dziecko właśnie wkłada rące do toalety) lepiej jest wytłumaczyć mu, że ta woda jest brudna, ale może bawić się w brodziku.
Uwaga! Warto podkreślić, że pewne przedmioty (np. apteczka, chemikalia do czyszczenia) powinny być poza zasięgiem dziecka – w przeciwnym razie zawsze istnieje ryzyko, że dziecko nie posłucha naszego zakazu i zrobi sobie krzywdę.
Jeśli tego nie zrobisz, to…
Podstawowym błędem, jakiego dopuszcza się wielu rodziców, jest brak konsekwencji. Z jednej strony jest to zupełnie zrozumiałe – nie zawsze mamy siły uczyć nasze dzieci, że koniecznie trzeba sprzątać po sobie, więc po całym dniu pracy dla świętego spokoju szybko sami układamy zabawki. Z drugiej strony, często nasza konsekwencja nie wynika ze zmęczenia, ale z nieprzemyślenia tego, co mówimy. Rodzic grożący dziecku: „Jeśli tego nie zrobisz, nie przyjedzie do ciebie Wojtuś z mamą” sporo ryzykuje – nie odwołamy przecież wizyty gości, bo nasza pociecha nie zjadła obiadu. A dziecko bardzo szybko „łapie”, że skoro mama czy tata i tak nie robią tego, czym grozili, to – mówiąc kolokwialnie „hulaj dusza, piekła nie ma”. Nasze ostrzeżenie powinno być zawsze możliwe do spełnienia. Jeśli nie ułożysz zabawek – nie będzie bajek do końca dnia (a nie: „oddam wszystkie zabawki innym dzieciom”). Dopiero wtedy nabieramy wiarygodności i jesteśmy w stanie wyegzekwować pożądane zachowanie w przyszłości.
Bo zabierze Cię Pan!
Oddzielnie należy ująć kwestie straszenia dziecka. Niestety, wielu rodziców robi to — ponownie, w sposób nieprzemyślany. Należy tu jednocześnie oddzielić ostrzeganie przed niebezpieczeństwami od miłości warunkowej. Dla przykładu – „jeśli będziesz niegrzeczny w sklepie, to przyjdzie pan i cię zabierze” – po pierwsze, jest to nieprawda. Po drugie, taka informacja to jasny komunikat: „jeśli będę niegrzeczny, mama mnie odda. Kocha mnie tylko, kiedy jestem grzeczny” — to również nieprawda i nie powinno się w ten sposób straszyć dziecka.
Z drugiej strony, wszystko to nie oznacza, że nie można ostrzegać dziecka przed zagrożeniami. Przykład — „jeśli będziesz uciekał z placu zabaw, może cię porwać jakiś pan”. To niestety prawda, więc nie okłamujemy dziecka. Dodatkowo, stwarzamy mu realistyczną wizję świata — nie wszystko jest bezpieczne, dlatego trzeba trzymać się blisko mamy lub taty.
Świadomie, chociaż z zakazami
Nad tym, w jaki sposób chcemy wychowywać swoje dziecko, należy się dokładnie zastanowić – nie tylko w kwestiach wyboru szkoły czy przedszkola, ale i stosowania reguł. Przemyślenie pewnych zasad i konsekwentne ich wprowadzanie może okazać się bowiem znacznie bardziej skuteczne, niż sądziliśmy – jak fakt, że rzadko używane „nie wolno” działa znacznie lepiej, niż powtarzane bez przerwy.