Aparat ortodontyczny dla dziecka — rozmowa ze specjalistą

Aparat ortodontyczny dla dziecka — rozmowa ze specjalistą

My popraw­ial­iśmy swo­je krzy­we zgryzy dopiero w dorosłym wieku. Nasze dzieci mają szan­sę zro­bić to znacznie wcześniej. Czy, kiedy i jak pomóc zębom wyjść na prostą — roz­maw­iamy z dr Iwoną Gnach-Ole­jniczak z klini­ki stom­a­to­log­icznej Unident Union Den­tal Spa we Wrocław­iu.

Mał­gorza­ta Nawroc­ka — Wudar­czyk: Co może wzbudzać pode­jrze­nie, że ze zgryzem dziec­ka jest coś nie tak?
Dr Iwona Gnach-Ole­jniczak: Zgryz w tak młodym wieku bard­zo szy­bko się zmienia. Na przykład żuch­wa noworod­ka jest moc­no cofnię­ta (to tzw. tyłoz­gryz), dopiero później wysuwa się do przo­du. Dlat­ego na wczes­nym etapie życia dziec­ka jego aparat mowy i żucia trze­ba stale pobudzać do praw­idłowego roz­wo­ju. Już u niemowlę­cia musimy reagować na niepraw­idłowe nawy­ki. Pod spec­jal­nym nad­zorem powin­ny być dzieci, którym poda­je się mleko wyłącznie z butel­ki, bo sposób karmienia ma fun­da­men­tal­ny wpływ na zgryz. Dziecko, które jest przys­taw­iane do pier­si, wykonu­je ciężką pracę — w trak­cie ssa­nia pracu­ją jego język, pod­niebi­e­nie i mięśnie. Gdy niemowlę pije mleko z butel­ki, zwłaszcza przez smoczek z dużą dzi­urką, w ogóle nie musi się wysi­lać. Jed­nak wtedy właś­ci­wy rozwój żuch­wy i szczę­ki jest zabur­zony. Warto uży­wać smoczków z mniejszy­mi dzi­urka­mi i o anatomicznym ksz­tał­cie. Stara­jmy się też nie przedłużać karmienia dziec­ka butelką powyżej roku.
Kłopo­ty ze zgryzem mogą mieć też maluchy przyzwycza­jone do pap­kowatych pokar­mów. Człowiek ma instynk­towną potrze­bę żucia; w ten sposób ćwiczy mięśnie i rozbu­dowu­je koś­ci szczęk. Dlat­ego ważne, żeby dziecko od najmłod­szych lat uczyło się żuć i chru­pać — twarde warzy­wa czy owoce. Nie martwmy się, dziecko da sobie radę. Dla roz­wo­ju młodego orga­niz­mu dobrze jest, żeby miał trochę “pod górę”. Zagroże­niem dla praw­idłowego zgryzu we wczes­nym dziecińst­wie jest też smoczek „uspoka­jacz”. Maluch nie powinien mieć go w buzi go przez więk­szość dnia ani z nim spać, bo ruchy szczęk pod­czas ssa­nia mogą negaty­wnie wpły­wać na rozwój jamy ust­nej. Jeśli musimy uży­wać smocz­ka, wybier­a­jmy ortodon­ty­czne. Najlepiej jed­nak nie uza­leż­ni­ać niemowlę­cia od takiego uspoka­jacza, co częs­to robimy dla włas­nej wygody i świętego spoko­ju…

Jeśli było karmione pier­sią, chru­pało marchewkę, nie ssało smocz­ka. Może­my spodziewać się, że wyros­ną mu piękne, proste zęby?
Niekoniecznie. Duże znacze­nie dla zgryzu ma także sposób odd­y­cha­nia. Powin­niśmy zwracać na to uwagę już od początku życia malucha. Jeżeli, na przykład z powodu przewlekłych infekcji, częs­to odd­y­cha przez usta, rozwój szczę­ki i żuch­wy może być niepraw­idłowy. Jeżeli dziecko chrapie w nocy, ma tzw. gapowaty wyraz twarzy to znaczy, że jego orga­nizm radzi sobie w ten sposób z jakąś przeszkodą, którą nie pozwala mu swo­bod­nie odd­y­chać przez nos. Najczęś­ciej są to choro­by migdał­ka gardłowego i migdałków pod­niebi­en­nych lub alergie i chron­iczne nieży­ty nosa. Diag­nozę powinien postaw­ić laryn­golog i zapro­ponować lecze­nie.

Maluch ma już mlecza­ki, ale nad­chodzi moment, kiedy zaczy­na je tracić. Co wtedy — czekamy aż wyros­ną stałe?
Dla praw­idłowego zgryzu niebez­piecz­na może być zwłaszcza wczes­na utra­ta mlecznego zęba. Zdarza się, że zep­su­ty trze­ba usunąć bard­zo wcześnie — widzi­ałam przy­pad­ki zaawan­sowanej próch­ni­cy już u rocznych dzieci! Pozostałe zęby przemieszcza­ją się wtedy, zamyka­jąc puste miejsce po wyr­wanym zębie. A gdy chce się tam po wielu miesią­cach czy nawet lat­ach pojaw­ić ząb stały, nie ma już dla niego miejs­ca. W takich przy­pad­kach ratunkiem są tzw. utrzymywacze przestrzeni. Mikro­pro­tezę, która rez­er­wowu­je miejsce w łuku dla zęba stałego, należy zamon­tować zaraz po ekstrakcji. Dzię­ki temu później nie będzie konieczne roz­suwanie stłoc­zonych zębów za pomocą aparatu.

Krzy­we zęby lep­iej pros­tować w dziecińst­wie czy w późniejszym wieku?
Zgryz dziec­ka stom­a­tolog powinien ocenić po raz pier­wszy już w momen­cie, gdy dziecko ma wszys­tkie mleczne zęby, czyli około drugiego roku życia. Nieste­ty rodz­ice wciąż uważa­ją za “poważne” wyłącznie zęby stałe i bagatelizu­ją lecze­nie mlecza­ków. Kiedy dziecko ma 2–5 lat, warto zain­west­ować w tzw. aparat czyn­noś­ciowy. Ma for­mę silikonowej nakład­ki na zęby, która przez sprężynowanie zmusza dziecko do gryzienia jej. Maluch trak­tu­je to jak zabawę. Już 10–20 min­ut dzi­en­nie wystar­czy, żeby sty­mu­lować praw­idłowy rozwój szczę­ki, żuch­wy i pod­niebi­enia. Aparat sprzy­ja dobre­mu wyrzy­na­niu się zębów i może zapo­biec w przyszłoś­ci lecze­niu ortodon­ty­czne­mu. Uczy też dziecko odd­y­cha­nia przez nos. Są również aparaty dla pac­jen­tów między 5. a 8. rok­iem życia, tak zwane myotrain­ery. Nada­ją się ide­al­nie do kory­gowa­nia wad u dzieci z uzę­bi­e­niem mieszanym. Silikonową nakład­kę wystar­czy zakładać na noc i na jed­ną godz­inę w ciągu dnia, np. pod­czas odra­bi­a­nia lekcji. Aparat wywiera delikat­ny nacisk na niepraw­idłowo ustaw­ione zęby i korygu­je zgryz, zmusza­jąc dziecko do praw­idłowego ułoże­nia szczę­ki i żuch­wy. Wyk­lucza też odd­y­chanie przez usta. To dobra inwest­y­c­ja, pozwala zni­welować drob­ne wady i pow­strzy­mać rozwój więk­szych, a nawet je cofnąć. Dzię­ki temu późniejsze lecze­nie ortodon­ty­czne jest mniej czasochłonne i kosz­towne.

Kiedy my rodz­ice, nosil­iśmy aparaty, częs­to wiąza­ło się to z usunię­ciem “nad­wymi­arowego” zęba. Dziś stom­a­tolodzy mówią, że nie powin­no się tak robić.
Zarówno u dzieci, jak i u dorosłych, nie należy usuwać zębów w celu korek­ty wady zgryzu. W więk­szoś­ci przy­pad­ków negaty­wnie wpły­wa to na pro­fil twarzy, tylko u nielicznych pac­jen­tów usunię­cie zębów popraw­ia wygląd. Jed­nak w wielu gabi­ne­tach wciąż stan­dar­d­owo usuwa się czwór­ki lub piąt­ki nas­to­latkom ze stłoczeni­a­mi. To archaicz­na meto­da. Jeżeli zęby “nie mieszczą się”, należy odpowied­nio rozbu­dować łuk zębowy za pomocą aparatu. Dlat­ego radzę poszukać gabi­ne­tu, w którym lekarz nie sto­su­je ekstrak­cyjnych metod leczenia ortodon­ty­cznego.

Jakie aparaty ortodon­ty­czne sto­su­je się u dzieci?
U najmłod­szych, z zęba­mi mleczny­mi i z uzę­bi­e­niem mieszanym zakła­da się aparaty czyn­noś­ciowe, ruchome. Gdy dziecko ma już kom­plet zębów stałych, moż­na zni­welować wadę zgryzu za pomocą aparatu stałego (cza­sem stom­a­tolog może go założyć na część zębów już na etapie uzę­bi­enia mieszanego, gdy wada zgryzu jest duża). Najwygod­niejsze, a jed­nocześnie najskuteczniejsze, są aparaty samoli­gatu­ru­jące. Dziecko nie odczuwa bólu — w nat­u­ral­ny i delikat­ny sposób stłoc­zone zęby ustaw­ia­ją się w równe, har­moni­jne łuki. Łatwiej jest też utrzy­mać higienę jamy ust­nej. Poma­ga w tym tzw. hydropulser, urządze­nie, które oczyszcza zęby wodą pod ciśnie­niem. Efek­ty leczenia widać najczęś­ciej już po roku.

Co zro­bić z diastemą, czyli prz­er­wą między jedynka­mi — dla jed­nych ma swój urok, inni uważa­ją, że szpeci.
W więk­szoś­ci przy­pad­ków to nie cecha charak­terysty­cz­na, lecz wada, która może powodować niepraw­idłowy zgryz, choro­by przyzębia, kłopo­ty z wymową, jak seple­nie­nie. Wszys­tko zależy od rozmi­arów — przyj­mu­je się, że diastema poniżej 2 mm nie jest kłopotli­wa dla zdrowia. Na pewno nie powin­niśmy się nią prze­j­mować na etapie mlecza­ków, układ uzę­bi­enia stałego może być zupełnie inny.

Ile to kosz­tu­je?
Ceny aparatów czyn­noś­ciowych dla 2–5 latków oraz tzw. myotrain­erów dla starszych dzieci wynoszą 400–500 zł. Aparaty stałe to wydatek od 3 do nawet 8 tysię­cy zł. W zależnoś­ci od rodza­ju aparatu kon­sul­tac­je ortodon­ty­czne odby­wa­ją się raz lub dwa razy w miesiącu (im bardziej nowoczes­ny, ale i droższy aparat, tym krót­szy okres leczenia i rzad­sza konieczność kon­sul­tacji). Poje­dyncza wiz­y­ta u ortodon­ty kosz­tu­je od 150 do ok. 500 zło­tych w zależnoś­ci od rodza­ju aparatu ortodon­ty­cznego.

PODOBNE ARTYKUŁY

2 KOMENTARZE

  1. Aparat ortodon­ty­czny najlepiej jest zakładać, kiedy dziecko ma już wszys­tkie stałe zęby. Nieste­ty nakła­da finan­sowy jest spory, ale naprawdę warto w to zain­west­ować.

Dodaj komentarz